niedziela, 26 października 2014

Jestę studentę

 I to bardzo zajętym studentę filologii angielskiej.
Więc coś bardziej twórczego w bliżej nieokreślonym czasie. ;)

wtorek, 16 września 2014

Świrowanie w cztero-ścianie?

 Ci, co poszli już do szkoły to poszli. Tacy, którzy do pracy również. Tegoroczni maturzyści- pewnie część z nich na studia się dostała i jeszcze się relaksują, przygotowując się do tego, co im zgotuje październik i czas. Jeszcze inni, tacy jak ja, siedzą i czekają na jakiekolwiek postępy w rekrutacji, bo w ruch poszły drugie nabory. Czekanie mnie trochę dobija, tracę motywację, ale podnosi mnie na duchu fakt, że nie ja jedna na coś czekam.
 W czasie wolnym robię sobie pidżama days, ale nie na długo, bo mama każe się ubrać i coś robić. Robić, żeby robić. Nie uczysz się, to sprzątaj. Kolejny odcinek z cyklu: "Agnieszka- niewolnica zmywarki" toczy się każdego dnia. Z powodów już na samym początku wymienionych za bardzo nie wychodzę z domu (w tych 3 pierwszych grupach są chyba wszyscy moi znajomi). Do miasta mam kawałek, a i tam nie miałabym za bardzo co robić. Tak więc popylanie w domu w byle czym i byle jak to normalka. Nudę prerywają tylko od czasu do czasu wiadomości od znajomych, które są z kolei przerywane kolejnymi poleceniami od mamy lub jej różnymi uwago-spostrzeżeniami rzucanymi w eter bądź dialogo-niedialogami, bo są to uwagi rzucane w kierunku kotów, typu "Najadłeś się?" xD Ale no tak: "wszystkie koty nasze są".
Nawet teraz mama kręciła się wokół mnie po pokoju. Myśl zgoła inna mi się pojawia: może ona też się nudzi? Nie wiem, pojęcia nie mam, ale sytuacja, w której się obecnie znajduję dosyć działa mi na nerwy. Cóż. Za 3 dni o tej porze już będę bardziej wiedziała, czy moje położenie się zmieni choć w małym stopniu. Może wtedy będę w stanie napisać coś więcej, w bardziej radosnym, optymistycznym nastroju. Nastroje to taki rollercoster. Grunt, żeby nie dać się mu ponieść. Choć kobieta przecież zmienną jest.
Może ten mój post jest trochę odmienny od poprzedniego ze względu na jego ton i wymowę, ale cóż. Po prostu czekanie, czekanie i jeszcze raz czekanie.
Do rychłego usłyszenia ;)
Dziane
じゃね

sobota, 6 września 2014

Alleluja i do przodu ;)

 ~Mam nadzieję w Bogu i idę do przodu.~
Trochę się u mnie działo, a trochę się nie dzieje, ale jak już ta faza przejdzie to pewnie nie omieszkam się tym podzielić. Póki co staram się nie martwić i cieszyć się chociażby i z małych rzeczy. Niektórzy moi znajomi co szkołę średnią mają czteroletnią postawili ostatni krok na tym etapie edukacji. Mój brat też poszedł do szkoły. Śmiesznie jest tak siedzieć w domu kiedy go nie ma i potem patrzeć jak wraca. Nie lubi mojej byłej wychowawczyni. Z błahych powodów. Bo jest wymagająca.
Z innych newsów. Zepsuł mi się komputer i korzystam teraz z drugiego, ale on coś nie jest kompatybilny z drukarką, a będę musiała coś wydrukować, więc trochę lipa... Też trzeba coś obczaić.
Z anime mam ogromne zaległości, więc...
Do usłyszenia innym razem :)
Dziane
じゃね


wtorek, 5 sierpnia 2014

Ścieżki młodości

...Tak brzmi tytuł przetłumaczony na polski pewnej mangi, a od pewnego czasu jest to również anime.
Jako, że na półce mej posiadam z dwa tomy tej mangi, a resztę czytałam w internecie (po angielsku, aż do momentu gdzie żadne nowe chaptery nie wychodzą. Nie wiem o co cho: sytuacja utrzymuje się już od
dłuuuuższego czasu). Manga pozostawiła po sobie miłe w mym odczuciu wrażenie. Podobało mi się swego rodzaju łamanie schematów i kiedy główna bohaterka Futaba Yoshioka zdając sobie sprawę ze swych błędów postanawia je naprawiać. Oprawa graficzna mnie urzekła, nawet czcionka była dopieszczona. Historia wciągała. Już w sumie wszystkiego nie pamiętam, ale wrażenie ogólnie pozostawiła dobre.

A anime?

TRAGEDIA. Już sam opening zalatuje słodkością do porzygu- latające koty, lakiery do paznokci i wszystko co KAWAII. Futaba rozdarta jak stare prześcieradło, rozryczana jakby wiecznie nią targały hormony. Ogólnie- ucieleśnienie wszystkiego, co mnie wkurza. Kreska, jakby kolorowanie słabe, sprzeczne z moimi wyobrażeniami. Obejrzałam około 3-4 odcinków i w pewnym momencie tylko jednym jakby okiem, a drugim patrząc na prowadzoną właśnie konwersację w internecie poprzez komunikator.
Nie wiem, może potem będzie lepiej, ale jak chcecie rady to powiem podsumowując : MANGA- tak, ANIME- NIE

Dziane
じゃね

wtorek, 15 lipca 2014

Idź na studia mówili...

 W sumie to: nie. Nie dostałam się. Na żaden z 3 kierunków, na które przelałam opłatę rekrutacyjną. Prawie 300zł poszło się bujać. Dziękuję Uniwersytetowi. I cwaniakom z dwoma rozszerzeniami. Ale cóż. Widocznie tak już miało być. Teraz będę siedzieć i rozmyślać nad innymi perspektywami, poza studiami.
Znaczy się- jestem na dwóch listach, ale z numerami 221 i 256 więc...
 Jeśli trochę się psychicznie ogarnę to napiszę więcej. Na razie 3majcie się
Dziane
じゃね

poniedziałek, 7 lipca 2014

Eksplozje, wybuchy, wpadam by namieszać?

  Wchodziłam tu i wychodziłam stąd.
Bo jak opisać co się dzieje? Wewnętrznych rozterek i wszechświatów nikt tak dobrze nie opisuje jak moja siostra. Mnie się zdarza wena od czasu do czasu. I sądzę, że teraz on jeszcze nie nadszedł.
Gorąc przegrzewa mi komputer, ale też mnie samą. Siedzę praktycznie bezczynnie, bo co teraz porobić?
Najadłam się czekolady. Bo odkryłam, że gdzieś w zakamarkach moich szafek na mnie jeszcze czeka, ten prezent od babci za zdanie matury. xD
Opłata rekrutacyjna na 3 kierunki przelana. Obym się dostała na którykolwiek, bo tylko na jeden Uniwerek się zarejestrowałam. Jakby patrzeć pozytywnie to Pan Bóg (bo wierzę, że On ma dla mnie dobry plan), niż demograficzny i niska zdawalność w tym roku są po mojej stronie. Przeciwko jest tylko moja jakby mała wiara w siebie i chęć zrobienia jeszcze więcej niż zrobiłam.
 Przyszłość. Dla niektórych ekscytujące pojęcie. Dla innych przerażające. Dla mnie też znak zapytania. Bo jak tu żyć dzisiaj? Dniem dzisiejszym kiedy nieuchronnie zbliża się to nieznane jutro?
Daj mi Panie Boże poznać konkrety.
;)
Zmykam. Aktualizuję Lumiofona cegłofona. Lepszy Android niestetyż, ale zobaczę co się zrobi po aktualizacji :)
Dziane
じゃね

niedziela, 22 czerwca 2014

Co się ma dziać?

 Hejou!
Tak. Żyję, funkcjonuję, modlę się, spotykam z ludźmi. Choć tych jest niewielu, ale soon...
Czekam na wyniki matur.
Piszę po nocach ;)
Jestem całkiem szczęśliwa.
Bóg zabrał moją samotność i dał coś co już nią nie jest ;D
Anime już tak nie oglądam. Regularnie raczej Fairy Tail. Poza tym teraz Mundial, więc mecze. Kibicuję Niemcom: Cielęcince, Beatce, Özilowi (co komentatorzy sami nie wiedzą jak go nazywać Ozil, Ezil, Uzil lololo), Młynarzowi, Zatoce Świń, Bezdomnemu (choć on jest Hummels, nie Homeless).
Tak, takie ksywki mamy z moją mamą na zawodników i bardzo lubimy komentować mecze. W domu każdy jest trenerem.
Więcej informacji być może już całkiem wkrótce ;D

Dziane
じゃね

piątek, 23 maja 2014

Koniec bojów!

 Yatta! Koniec matur, witajcie wakacje!!!
Ustny angielski zadany na 28/30 pkt., to jest 93%, a dzisiaj był ustny polski, którym się stresowałam praktycznie przez cały rok szkolny, a w ostatnich dniach to już wyjątkowo. Chodziłam, budziłam się, kładłam spać modląc się, żeby było dobrze, żebym ładnie powiedziała i potem potrafiła też równie dobrze odpowiedzieć na zadane pytania. Pani powiedziała, że w ekspresowym tempie się wyrobiłam. No tak, chciałam jak najszybciej mieć wszystko z głowy. Potem zadała mi 3 pytania.
#1 Jak wykorzystałam literaturę przedmiotu w swojej pracy? (Pozdro, elo, musiałam mówić jak wykorzystałam słowniki xD Ale dałam radę)
#2 Co Bóg chciał powiedzieć, udowodnić Abrahamowi i ludziom wystawiając go na tak ciężką próbę? (Zaczęłam coś tam mówić, aż w końcu doszłam do wniosku, który powiedziałam, że Bóg dał Abrahamowi syna, więc ma i moc go zabrać.)
#3 "Powiedziałaś o Konradzie, że przedstawia postawę prometejską, czy możesz to wytłumaczyć?" czy jakoś tak brzmiało to pytanie (Zaczęłam opowiadać mit o Prometeuszu, a potem powiedziałam o Konradzie, o podobieństwach w ich postawach, a pani się jeszcze dopytała czy Prometeusz był pyszny, na co odpowiedziałam, że... chyba. nie.) xD
I rezultat? 100%
Cieszę się jak mysz do sera :DD Wymodlone, zaliczone, zdane. Teraz czekać na wyniki pisemnych :D


Dziane
じゃね

sobota, 10 maja 2014

Noragami- bóstwo w dresie


Zastanawiałam się o czym dzisiaj pisać. Chciałam w końcu nadrobić recenzenckie zaległości. Ale ostatnio bardzo trudno mi recenzować. Bo oglądam mniej anime. Teraz przeważnie śledzę losy w tegorocznym Fairy Tail, a poza tym czytam mangę. Też Fairy Tail, poza tym Ao Haru Ride i Noragami. Zbieram też mangę "Kaichou wa Maid-sama!", którą kiedyś całą przeczytałam w necie.
Lubię czasem wracać do swoich poprzednich recenzji i uśmiechnąć się pod nosem nad humorystyczną częścią swej natury w tychże wpisach. Ale jak zrecenzować naprawdę dobry tytuł? Zazwyczaj łatwo mi się śmiać z głupoty i absurdów anime i czasem nawet a propos tego przychodzą różne metafory, frazeologizmy i inne śmiecho-podobne określenia do głowy, które jakoś tak mi przylegają do danego anime.
 Kolejne pytanie to jak dobrze zrecenzować anime kiedy czyta się też mangę i obie te rzeczy się lubi? Nie wiem. Ale może dziś jest ten dzień kiedy taka recenzja rodzi się w bólach?
Tyle mianem wstępu.

O FABULE

W pierwszym odcinku widzimy zrozpaczoną dziewczynę siedzącą w szkolnej ławce, której ludzie w około nie życzą za dobrze (jeśli można tak delikatnie powiedzieć o życzeniu drugiej osobie śmierci). Niewiasta jest zrozpaczona, a co rzuca się w oczy to jej inny mundurek, a zgodnie z japońską zasadą- "wystający paznokieć trzeba wyłamać" (czy jakoś tak to brzmiało). Nie jest to jednak opowieść o nękaniu w japońskich szkołach, ponieważ od razu na pierwszy plan wysuwa się wątek nadprzyrodzony, a na scenę wkracza Yato. Jak się później dowiadujemy- bóg nieszczęścia, ale nie tam zaraz z niego wielkie bóstwo. Nasz bohater chodzi w dresie, pocą mu się dłonie, a poza tym nie ma zbyt wielu wyznawców. Ba! Nie ma nawet własnej świątyni, o
której marzy. Poza tym żyje z wypełniania przysług za 5 yenów. Więc szybko się na nią nie dorobi. Poza tym jego broń to w pewnym sensie kobieta (w sumie technicznie rzecz biorąc: martwa?). Taką broń nazywa się Shinki i są nimi duchy. Tylko, że nasz Yato ma problem. Przez jego potliwe ręce, menelskie warunki życia jego broń go zostawia. Nasz protagonista zostaje więc sam reklamując się jak może, wypełniając każde mierne zadanie od sprzątania po szukanie zgubionego kotka. I właśnie podczas tych ostatnich poszukiwań zauważa go Hiyori Iki- dziewczyna zakręcona na punkcie wrestlingu. I to jest dziwne, bo teorytycznie nie powinna go widzieć. Gdy Yato beztrosko wbiega na ulicę za Hrabią (w innych tłumaczeniach Książę, bądź jeszcze inaczej), czyli kociakiem, dziewczyna widząc nadjeżdżający autobus wybiega mu na ratunek. Wszystko byłoby się dobrze skończyło, gdyby nie fakt, że nasze bóstwo wcale nie potrzebowało, żeby ktoś go ratował. A od tej pory nasza Hiyori tak jakby lekko wychodzi z siebie. NO DOBRA! Nie lekko! Jej dusza fruwa sobie swobodnie między światami duchów, często dostaje napadów naroklepsji i zostawia swoje ciało w dziwnych miejscach. Ponadto ma ogon. Nic dziwnego, że jest więc tym wstrząśnięta, choć niektóre aspekty (łamanie praw fizyki) jej się w tym podobają. Trafia więc
do szpitala gdzie dziewczyna budzi się już w swoim ciele i spotyka Yato. Dziewczyna prosi go o pomoc z tym nieszczęsnym stanem i odtąd (też ze względu na nieporadność chłopaka w sferze rozwiązania problemu) trzymają się razem. Potem dołącza do nich Yukine- nowa broń Yato. Razem dogadują się różnie i przechodzą przez dziwne sprawy w świecie bóstw, eliminując zjawy.
Uff, ale się rozpisałam, a to dopiero zarys pierwszych odcinków.

WRAŻENIA

Co przyciąga uwagę to jak dla mnie niebanalna fabuła, humor i charakterne postaci. Podoba mi się też muzyka- między innymi Hello Sleepwalkers czy Noratan, którą to muzyczkę bitewną można sobie posłuchać np.>> tu<<
Szkoda tylko, że to raptem 12 odcinków i fabuła różni się od mangi. Są tam na pewno elementy, które wystąpiły w anime, ale tu (w mandze) wszystko idzie dalej, jest więcej wątków i relacje rozwijają się z korzyścią dla fanów Yatori ;D. (I ship them so hard xD)
A i kreska jest śliczna tak jak i animacja.
Więc cóż mogę powiedzieć? Anime przedstawia więcej historii niż tylko ta z mojego opisu. Komu polecić? Chyba godne polecenia każdemu. Jak ktoś obejrzy kilka pierwszych odcinków to sam może zdecydować co dalej z tym fantem zrobić. Dla tych, którzy są niezadowoleni z za szybkiego zakończenia, czy też was ono nie satysfakcjonuje w jakiś inny sposób, polecam poczytać mangę ;)
Yato naprawdę rozwala swoim charakterem i wręcz skłonnością do stalkingu xD Puszczam oczko w kierunku tych, którzy wiedzą o co mi się rozchodzi ;D

Może zbytnio profesjonalna, czy też recenzjonalne, to nie było (bardziej to opinia niż recenzja), ale zawsze to coś i stanowi może i zachętę do sięgnięcia po mangę czy zapoznanie się z tytułem przez anime?
To wszystko póki co. A jak wam się podoba Noragami?

3majcie się
Dziane
じゃね


czwartek, 8 maja 2014

Maturowy maraton

 Jestem bardziej zmęczona niż gdybym przez kilka godzin dziennie, codziennie biegała. Szkoda, że egzaminy nie przynoszą takich skutków jakie daje bieganie, bo byłabym już w świetnej kondycji i znacznie szczuplejsza xD
Cztery egzaminy za mną. Trzy przede mną. Dwa najgorsze- ustne jeszcze przede mną...
Co mam do powiedzenia? Nie za wiele- wena się zużyła przy pisaniu z polskiego rozszerzonego dzisiaj.
Tyle co mogę powiedzieć to:
#Dziś "Wesele" w sierpniu poprawiny
#"Chłop potęgą jest i basta"
#Turysta chciał wejść na wzgórze, został na parkingu.
#Matematyka. Powinnam zdać.
#Dla tych co podają rozwiązania w internecie "Wynocha z mojej posesji" po angielsku nie jest oznaką wściekłości.
#Angielski- strzelanie do delfinów wow wow.
#Już współczuję tym co będą czytać mój arkusz z polskiego rozszerzonego. Z wolnego miejsca to tylko brudnopis mi został.
W poniedziałek biologia i to z pisemnych koniec.
Także kontynuuję mój edukacyjny bieg, a prawdziwy bieg to powinnam zacząć, bo sadło xD


Życzę powodzenia wszystkim maturzystom,
 a nie-maturzystom miłego, zbliżającego się weekendu ;)
Dziane
じゃね

wtorek, 29 kwietnia 2014

Zamiast uczyć się do matury...

...Siedzę na jutubach, fejsbukach, blogach, stronach obrazkowych, mangowych, pobieram Hotarubi no mori e, przynoszę sobie książki do czytania, ale ich nie czytam... Innymi słowy: wszystko tylko nie to co trzeba. Staram się czytać III cz. "Dziadów", ale to jak droga przez mękę. Przeczytałam jakiś wstęp, prolog i połowę pierwszej sceny. Czytając ją myślałam sobie: Spoko, chyba zaraz się skończy... O, a tam dalej jest Wielka Improwizacja, którą koniecznie, z punktu widzenia mojej prezentacji maturalnej, muszę przeczytać... Wut?Ile ta scena ma jeszcze stron??? Wertuję, wertuję... Nie czytam.
Już nie mówię, że samego Mickiewicza nie lubię. Więcej. Nie cierpię. Trzymam sztamę ze Słowackim i ochoczo przyłączam się do dissów. Mój kolega kiedyś na lekcji zapytał się nauczycielki od polskiego czy Mickiewicz i Słowacki pisali na siebie dissy xD


Zamiast tego obejrzałam potem w tv na kbs world pierwszy odcinek dramy "Just an Ordinary Love Story". Niestety, po angiesku, w necie jej już nie znalazłam. Pozostaje mi czekać do jutra, gdzieś do 15:00?
I poza tym? Oglądałam to:

Ale miałam mieszane uczucia. Nie ogarniam.
Dziane
じゃね

czwartek, 17 kwietnia 2014

To już jest koniec?

 Po świętach, w piątek mam zakończenie roku szkolnego. Potem matury. 7 egzaminów.
W końcu skończyłam pisać pracę maturalną, nie wiem czy wszystko okej, ale przynajmniej skończyłam. Teraz się tylko uczyć.
Przeczytać "Dziady". Muszę się wziąć za siebie i teraz kiedy będzie troszkę wolnego, a że żadnych propozycji towarzyskiego spędzenia czasu za bardzo nie otrzymałam to może dobrze byłoby to wykorzystać. A nie tylko siedzieć i oglądać filmiki na youtube'ach ;D
Trzeba ogarniać życie. Najwyższa pora.
No i super, bo lubię mieć wszystko poukładane.
Chcę obciąć włosy. Cały czas mi się gdzieś przebija w głowie myśl o długiej grzywce na bok, ale nie wiem...
Chcę też pofarbować włosy szamponetką. Wiśniowy?
Mam nadzieję, że się przyjmie (bo raz farbowałam na jakiś blondawy i nic nie było widać, a z włosów farba schodziła, więc żadnej różnicy nie było poza tym), a jeśli mi się nie spodoba to zejdzie ;)
Jestem już znudzona staniem w miejscu i byciem praktycznie taką samą, ale też faktem, że inni roszczą sobie prawa do mojego wyglądu ("a ja już się przyzwyczaiłam do ciebie takiej", "nie zmieniaj się", "a to mi się w tobie nie podoba, powinnaś coś zmienić", "powinnaś przestać jeść to, a zacząć tamto" itp. Ugh... -.-").
Chcę w końcu móc rozporządzać swoim wyglądem, a nie być jak dziecko, któremu rodzic wybrał ubranko, w jakim ma chodzić i w takim być muszę. Boję się trochę zmian, że będą niekorzystne, ale yolo. Najwyżej ogolę się na łyso...
Żartuję. Ale włosy odrosną. Tak jak raz miałam takiej długości- trochę za policzek, ale odrosły i teraz już ledwo pamiętam jak wyglądałam. Dodaję zdjęcie z wakacji, nawet nie pamiętam ile lat temu to było, chyba gdzieś z 2-3 lata temu i włosy mi już wtedy i tak trochę podrosły.
Także to tyle. Takie myśli kołatają mi się teraz po głowie.
3majcie się!
Dziane
じゃね

czwartek, 3 kwietnia 2014

Znów garść muzyki i myśli

 Dzięki "Noragami" odkryłam zepół co się zowie Hello Sleepwalkers. Czekam na nowe chaptery (tegoż właśnie Noragami), bo póki co doszłam do 41 chapteru (niestety po japońsku, ale zawsze można coś podpatrzeć xD). Najpierw się skończyły tłumaczenia polskie, potem czytałam po angielsku, potem czytałam >>tutaj<< streszczenia, a potem się zaczęły chaptery po japońsku xD
Jestem w stanie zawieszenia. Czekam. Na nowe rozdziały, tłumaczenia. Na odcinki NS, które nie byłyby fillerami, na nowy sezon Fairy Tail, na paczkę, która przyjdzie, na koniec roku, czy choćby na takie krótkoterminowe rzeczy jak weekend.
Jak żyć? Jak żyć. ;P
Dodaję trzy filmiki, które mi się najbardziej muzycznie podobały. Pierwszy znam oczywiście, jak już wyżej wspominałam, z Noragami.
Dziane
じゃね

wtorek, 1 kwietnia 2014

Mangi


 Wczoraj przyszła moja paczka z Yatta.
Zamówiłam sobie bambusowe pałeczki i trzy mangi. Jedną na urodziny siostry, ale że mama porwała w swe ręce fakturę i jej tytuł przeczytała przy mojej siostrze to niespodzianki nie było ;(
Więc dałam jej "Osiedle Promieniste" (oczywiście, musiałam najpierw sama je przeczytać xD ).
Wszystkie mangi skończyłam już czytać- wczoraj dwie, dziś jedną.
"Osiedle Promieniste" jest interesujące, ale też schizowe. Niby porządne osiedle, ale dzieją się tu złe i dziwne rzeczy. Samobójstwa, które stają się coraz powszechniejsze.
"Służąca Przewodnicząca- Kaicho wa maid-sama!" tytuł denny, bo przetłumaczony i jeszcze z błędem, bo powinno być 'Kaichou'. Ale googlując zauważyłam, że to tylko na moim egzemplarzu jest błąd -,-"
Mam do tej mangi sentyment, bo kiedyś obejrzałam anime, a po jego skończeniu przeczytałam mangę do końca, po angielsku. Czekam więc teraz na polską wersję. Kurczę, nie pamiętałam, że Ayuzawa była aż tak wredna, a przez bardzo dosadne tłumaczenie wychodzi na jeszcze większą tyrankę...
"Alicja w Krainie Serc" do złudzenia przypomina "Alicję w Krainie Czarów", jednak w miarę czytania przypomina pewnego rodzaju grę. Trochę kojarzy mi się z grami Pacthesis. Na początku mi się nie podobało, ale potem zaczęłam być ciekawa o co chodzi w tej "grze".

Poza tym: Dziś w szkole byli u nas Amerykanie. Nazbierałam trochę słodkości za udzielanie się :DD Pyszne lizaki i cukierki, mniam ;P
Wydrukowałam po raz kolejny bibliografie i plany prezentacji maturalnej i mam nadzieję, że tym razem mi już błędów nauczycielka nie wynajdzie, bo przez nią zmarnowałam co najmniej 10 kartek -,-"
Chcę już to oddać i mieć z głowy. Te dni tak lecą.
A jak jesteście zainteresowani Prima Aprillisowym żartem to kliknijcie w ten >>link<< xD
3majcie się!

Dziane
じゃね

czwartek, 27 marca 2014

Urodziny

 Hej!
Wczoraj miałam urodziny, ale nie byłam w zbyt radosnym nastroju. Raczej zaczęły mnie dopadać myśli, że to już ostatnie -naście, że jestem już stara, dorosła, więc powinnam być bardziej samodzielna, a nie jestem. Że w tym roku stanę na jakimś rozdrożu gdzie będę musiała podjąć jakieś decyzje. Nie lubię tego.
Że matura już wielkimi krokami się zbliża, a mnie najbardziej stresuje ten polski ustny, bo o ile bibliografia zrobiona to plan prezentacji już troszkę mniej, a jeżeli chodzi o poprawność tego co napisałam sama w prezentacji to jest to wątpliwej jakości jak mniemam. Karta cytatów też trochę ogarnięta. A termin oddania to 3 kwietnia... (dobrze, że zdaję tę część egzaminu dopiero pod koniec maja)
Pocieszyli mnie ludzie. Wysyłający smsy, piszący wiadomości i spamujący na tablicy mniej lub bardziej szczerze, wkładający w to również albo mniej albo więcej serca.
Cieszę się, bo wiem, że bez innych ludzi bym sobie nie poradziła. Każdy potrzebuje czasem motywacyjnego kopa czy ma potrzebę porozmawiać. Dlatego dziękuję Bogu za tych ludzi, którzy się o mnie troszczą i wspierają. God bless you! ;)

Dziane
じゃね

piątek, 21 marca 2014

poniedziałek, 17 marca 2014

Poproszę garść motywacji na wynos

 Za oknem szaleje wichura, a w głowie tylko "Hura, hura, matura, matura" jako, że dziś dostaliśmy płyty ze studniówki.
Jak to powiedzieć... Nie, nie "wstrętooglądactwo", ale może coś w ten deseń jeżeli chodzi o nazwę. Po prostu nie lubię się oglądać na filmikach. Przejrzałam 3 płyty. Dwie z filmem, jedną ze zdjęciami. Mogło być gorzej. Ale przetrwałam. Nawet jeśli baaaaardzo żenująco było oglądać fragmenty na jednej z lekcji polskiego dzisiaj.
Prezentacja maturalna nadal leży. Większość zrobiona, ale nie całość i to jeszcze nie dopracowana.
Jak mi się nie chciało tak nadal mi się nie chce. Jutro muszę pójść, zaliczyć sprawdzian z angielskiego, którego nie pisałam. 4 działy, w każdym ok.200-300 słów. Także powodzenia.
 Siedzenie w internetach i oglądanie filmików zamiast uczenia się? Seems legit.
Motywacji choć trochę, czy proszę o zbyt wiele?
Na razie kończę, bo wichura taka jakby miało dach urwać...

Dziane
じゃね

piątek, 7 marca 2014

Trzy struny, progów brak

...A i tak wymiatają :D
Ostatnio słuchałam sobie jakichś shamisenowych kawałków.
I tak te dwa co mi bardziej przypadły do gustu umieszczam tu.
Last Shamisen Master... A kawałek ten można sobie pobrać za pomocą tej strony.
Drugi jest na youtubie:

Miłego weekendu!
Dziane
じゃね

poniedziałek, 3 marca 2014

^u^

 Oznajmiam wszem i wobec, że skończyłam oglądać Fairy Tail. Teraz tylko jeszcze obejrzeć film kinowy i poczekać do kwietnia (5-tego bodajże).
Poza tym trzeba się ostro wziąć za siebie, bo praca maturalna z polaka jeszcze nie napisana, a matura coraz bliżej.
Dzisiaj musiałam zostać po lekcjach, żeby zaliczać próbną maturę z angielskiego i babka mnie oceniła na 5-. Nawet nie tak źle, jak pomyślę o tym stresie i że gadałam co mi ślina na język przyniesie zupełnie się prawie nie zastanawiając. Przy jednym opisie czułam się jak robot i aż sama czułam się zaskoczona, że tak z automatu odpowiadam.
Więc za wszelkie blogowo-recenzyjne zaniedbania przepraszam, ale mam trochę bardziej pilne rzeczy na głowie ;)
Do usłyszenia!
Dziane
じゃね

czwartek, 20 lutego 2014

Wróżką być

 WSTĘP- JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

Lubicie sceny walki, pokręconych bohaterów i ich zwariowane przygody? W zasadzie jest to specyficzne połączenie, które nie każdemu przypadnie do gustu, ale anime, o którym chciałabym dziś powiedzieć to... Fairy Tail.
 Przede wszystkim, dlaczego zabrałam się za oglądanie czy choćby recenzowanie (tego wcale nie krótkiego) anime? Myślę, że przeważył fakt, iż mam zegarek z Fairy Tail, a do tej pory jeszcze nie oglądałam tego tytułu, więc trochę głupio byłoby chodzić z takim zegarkiem nawet nie kojarząc serii.
Ale, ale? Myślicie, że zazwyczaj kupuje akcesoria związane z rzeczami, o których nie mam pojęcia? Mylicie się. Tym razem było inaczej.
Jakiś już dłuższy czas temu poszłam z mamą na zakupy. W naszym małym, malusieńskim miasteczku gdzie o większych sklepach, sklepach muzycznych, sieciówkach czy Maku możecie zapomnieć. Podczas wizyty w jednym sklepie moją uwagę przykuła wystawa zegarków. Spojrzałam, pomrugałam parę razy oczami. Patrzę: TO LOGO! I wyszłam ze sklepu z zakupionym nowym zegarkiem, no bo przecież lepiej, żeby kupił go ktoś kto ma w ogóle pojęcie co to anime. W moim małym mieście jakoś poza fanami Naruto i nielicznymi osobami, nie ma zbyt wielu otaku. No, ale do rzeczy. Tak zaczęła się ta moja przygoda gdzie w ciągu 3 dni obejrzałam 44 odcinki wykorzystując do tego nawet przerwy w szkole. Może to jeszcze zbyt mała podstawa, żeby recenzować ten tytuł, ale co nieco mogę o swoich pierwszych wrażeniach opowiedzieć.

MUZYKA
Jakoś tak od niej chciałam zacząć, bo to było pierwsze co do mnie tak dotarło.
Pierwszy opening był dla mnie na początku trochę irytujący, potem stał mi się obojętny, po jakimś czasie nawet zaczął mi się podobać, a kiedy już mogłam zacząć oglądać anime bez pomijania go, został zastąpiony przez kolejny, a potem kolejny, które to kolejne już mi do gustu nie przypadły.
W endingach mamy do czynienia z bohaterami w wersji chibi. Tutaj sytuacja jak wyżej.
Ale poza tym warto zwrócić uwagę na muzykę w samym anime. Kankany i inne 'walkirie'. Sama nie wiem jakie są tytuły tych melodii, piosenek, więc może wychodzę na ignorantkę, ale są to melodie, które się zna dlatego przyjemnie się przy nich ogląda. Poza tym jest taka nuta, która ma w sobie coś z Irlandii xD

BOHATEROWIE
Jest ich tylu ile ich gildia miała (a gildii jest niezliczona ilość). W tym momencie wypadałoby powiedzieć o co w ogóle w Fairy Tail chodzi. Jest to nazwa jednej z gildii. Do niej należy wielu wybitnych magów i pewnie nie jedna osoba marzy, żeby się do niej dostać. Wśród nich jest jedna z czołowych postaci- Lucy.

LUCY

Poznajemy ją już w pierwszym odcinku. Stara się zdobyć jeden z magicznych kluczy, wykracza to jednak poza jej środki finansowe. Po nieudanej próbie zniżenia ceny opuszcza lokal i jakoś trafia w miejsce gdzie gromadzą się tłumnie młode dziewczęta. Powodem ich ekscytacji jest 'Pan Salamander', który jak się później okazuje używa tanich sztuczek, żeby się pod niego podszywać. W tym chaosie daje się złapać urokowi (w tym wypadku ma to podwójne znaczenie) owego przybysza. Z pod uroku wyzwala ją przechodzący tamtędy Natsu ze swoim kotem o imieniu Happy. W podzięce za wyzwolenie z pod tego czaru ofiaruje się, że postawi im obiad, co jest bardzo na rękę wygłodniałym Natsu i Happy'emu. Podczas jedzenia dziewczyna zdradza się, że marzy o przystąpieniu do Fairy Tail. Następnie bohaterowie żegnają się, żeby potem Natsu znów miał okazję do uratowania dziewczęcia, które wpadło w podstęp przygotowany przez 'Pana Salamandra', który mówi, że pomoże jej dostać się do wymarzonej gildii, której jest członkiem.
Po skopaniu kolesiowi tyłka Natsu okazuje się należeć do rzeczonej gildii i oferuje Lucy wstąpienie do niej. Zachwycona zgadza się. I tak zaczynają się jej dziwne przygody, odkrywa bowiem, że członkowie tego stowarzyszenia nie mają do końca równo pod sufitem.
Lucy- użytkowniczka Gwiezdnej Magii, którą posługuje się za pomocą specjalnych kluczy.
 Przyznam, że początkowo budziła ona moją sympatię. Możemy się wczuć w jej sytuację jako nowego członka gildii. Wydawała mi się też do pewnego stopnia sprytna. Tylko, że bardzo się na niej zawiodłam. Myślałam, że będzie silniejsza. Jest ona jednak 'panienką w opałach', najsłabszym ogniwem. Często też wcale nie grzeszy inteligencją jak to u przysłowiowych blondynek bywa. Póki co widzę ją tylko jako maskotkę Fairy Tail lubiącą się przebierać. Jej ulubionym kolorem jest różowy (przypadek? nie sądzę) Mimo wszystko jest to sympatyczna, miła osoba.

NATSU

Prawdziwy Salamander. Włada magią ognia. Działa dosyć impulsywnie. Wykazuje skłonności intelektualne dorównujące poziomem Lucy. Co tu o nim dużo mówić? Natsu to Natsu. Nie da się go za bardzo opisać. Trzeba go po prostu zobaczyć w akcji. Został wychowany przez smoka. Cenną wartością jest dla niego gildia, która jest dla niego jak rodzina oraz przyjaciele, których ochrania. Ma na pieńku z Gray'em (nie mylić z tym od 50-ciu twarzy xD). Ma skłonności destrukcyjne i sieje zniszczenie gdziekolwiek się pojawi. Lubi wpadać z zaskoczenia do domu Lucy i praktycznie wszędzie chodzi ze swym latającym kotem- Happy'm. Ma straszną chorobę lokomocyjną, która nie raz daje się mu we znaki.


GRAY

Włada lodem. Nie może znieść Natsu i vice versa dlatego ciągle dochodzi między nimi do spięć, bijatyk, wyzywania się od świńskookich itp. Ekshibicjonista. Zdejmuje ciuchy nawet bez zwracania na to uwagi, w sposób wyuczony niemalże w sposób Pawłowa. Jak każdy w gildii dźwiga ciężar z przeszłości, ponieważ okazuje się, że jego rodzice zostali zabici przez potwora- Deliorę. Jest raczej poważny z tendencją do ponurości. Oczywiście jak wyżej wspomniałam- rywal Natsu.



ERZA

Erza Scarlet. Tytania. Na dźwięk jej imienia nie jeden drży. Kobieta przerażająca, władająca ogromną siłą. Mówi się, że jest najsilniejszą kobietą z Fairy Tail. Tylko ona potrafi przywołać Natsu i Gray'a do porządku. Najlepiej czuje się w zbroi. Nie bardzo potrafi być delikatna. Również skrywa tajemnicę z przeszłości, która sprawia, że zbroja, którą nosi przyjmuje znaczenie bardziej metaforyczne, ponieważ czymś na co bardziej chciałaby założyć swą zbroję jest serce. A propos zbroi, posiada ich cały arsenał i potrafi je przyzwać na swe żądanie. W ten sposób zmienia nawet swoje ubrania na piżamę. Jest osobą bardzo ceniącą sobie sprawiedliwość i zasady. Ukształtowana przez to przez co przeszła, twarda z wierzchu, jednak miękka w środku.
Tutaj co do siły się nie zawiodłam, tak samo jak w przypadku Natsu, od którego tego oczekiwałam.

HAPPY

Latający, skrzydlaty, niebieski kot. Może być słodziutki, ale też wnerwiający, o czym przekonuje się Lucy, z którą koteczek lubi się przedrzeźniać. Lubi jej też zaleźć za skórę, ale w głębi serca na pewno po dłuższym przebywaniu z nią przyzwyczaił się i polubił Lucy. Jest bardzo przydatny kiedy trzeba uciekać. Niestety potrafi udźwignąć tylko jedna osobę. Swoją drogą nie ogarniam Japończyków z tą ich obsesją na punkcie kawaii, w tym i kotków, które takie są. Rozumiem, że Happy miał być jaki jest, ale bardziej jako towarzysz dla Natsu pasował by tu jakiś... Smok? Ale ok, niech jest jak jest. Nie czepiam się, bo Happy też potrafi rozładować niejedną sytuację swą ciętą ripostą xD

PODSUMOWUJĄC

Przechodząc już do zakończenia, mogę stwierdzić, że mam mieszane uczucia względem tego tytułu. Niejednokrotnie widzę po prostu bandę nieokrzesańców lub typków, którym sama miałabym największą ochotę skopać cztery litery. Atmosfera anime jest dosyć ciężka. Walka za walką, bitwa za bitwą, pojedynek za pojedynkiem. Na wszystko odpowiedzią są pięści i na błędne założenia jak i na brak argumentów. Ciężkie klimaty mają przełamać rzekomo luźniejsze scenki np. pobytu głównych bohaterów w różnych rekreacyjnych miejscach, jednak i tam dzieją się rzeczy gdzie płonąca pięść czy inna magia musi interweniować.
Na pewno jest to seria przygodowa, ale czy komediowa? Jak dla mnie nie bardzo. Niektóre sceny, owszem, wzbudzają uśmiech na twarzy, ale przeważnie tylko tyle. Jakoś nie jest to mój typ poczucia humoru.
Sceny miłosne? Owszem, zdarzają się sceny podchodzące pod takie klimaty, ale bardziej jest to balansowanie na granicy flirtu czy fanserwisu. Upragnione sceny romantyczne są niestety tylko wytworem fanowskiej wyobraźni lub jest ich po prostu tak niewiele, że giną w tym tasiemcu (jak jest i w "Naruto" czy w "Bleach'u" czego w sumie nie pojmuję, bo taki wątek nie zaszkodził by scenom walki, choć w Naruto zawsze się jeszcze można pocieszyć np. historią Minato i Kushiny).
Wyciskanie łez? To też nie to. Głupi przerywnik (bez urazy, Happy jest słodki, no, ale proszę...), mniej więcej w środku odcinka, skutecznie burzy jakąkolwiek dramaturgię czy podniosłość, a przedstawione historie nie są dla mnie na tyle przekonujące, żebym miała płakać. A mówię to JA, która płaczę z najmniejszego powodu, ze szczęścia, gniewu czy smutku (aż tak jestem wrażliwa), więc sorry...
Co mnie więc w tym wszystkim przyciąga? Sama nie wiem. Chyba chęć poznania dalszej historii. Sam fakt, że potrafiłam obejrzeć tyle odcinków pod rząd świadczy, że to anime chyba ma to coś.
A tak w ogóle, zaraz po zabraniu się za ten tytuł usłyszałam, że w tym roku, od kwietnia ma być jego kontynuacja, także ;D
I jeszcze jedno co mi się przypomniało- FT to taka trochę druga "Moda na sukces" gdzie kiedy ktoś się przewróci przez dziesięć kolejnych odcinków wstaje, ale mimo wszystko da się to oglądać, czego o "Modzie na sukces" już powiedzieć raczej nie można...
I na tym zakończę swe rozważania. Jeśli chcesz obejrzeć Fairy Tail to już masz mniej więcej jego obraz.
Fairy Tail to na pewno gildia o rodzinnym charakterze. To jak, chcesz do niej dołączyć?

A ty co sądzisz o Fairy Tail?

Dziane
じゃね

wtorek, 18 lutego 2014

Wena, wena, weny brak.

 Życie się toczy, matura coraz bliżej, pogoda za oknem piękna, coraz bardziej się nie chce, dziwne rzeczy się dzieją. Póki co obserwuję "nowe" w życiach innych ludzi. Do mnie to skrada się chyba powoli.
Gram sobie na gitarze i podrażniam tym trochę skórę (robienie F-dur, takie sprawy).
Odgadłam chwyty do "Cudowny Bóg" Hillsonga. Tak mi przynajmniej dobrze brzmią dlatego myślę, że w miarę się zgadzają. Zaczyna się od: a C G F z tego co pamiętam. Fajnie jest znać kilka podstawowych chwytów i dzięki temu odtworzyć tyle różnych piosenek, melodii.
Anime, jakie ostatnio obejrzałam to Hatsukoi Limited. 12-odcinkowe, byłoby jeszcze fajniejsze bez występowania ecchi i porąbanego kompleksu "bratersko-siostrzanego" (brawo dla kumatych), który to był najbardziej wkurzającym w całym anime, ale na szczęście tylko jednym-dwoma takim wątkami i aż tak dużo mojej uwagi nie przykuwało. Także polecam ludziom z trochę silniejszymi nerwami. Obejrzałam tę serię po przeczytaniu recenzji w "Otaku". Recenzję możecie znaleźć też na Tanuki. Ja ostatnio nie mam weny do pisania recenzji, bo lubię też wtrącać wątki humorystyczne, więc kiedy mam do czynienia z dobrą serią to rzadko da się takowe wtrącić, bo tytuł broni się sam. Z kolei kiedy jakieś anime jest totalnym dnem to nawet się nie ma sił psychicznych, żeby zabrać się za jakąkolwiek recenzję. Mniej więcej tak to wygląda, a i tak, naprawdę, to duża kwestia weny.
Jedynie na co miałam ostatnio wenę, to na napisanie wierszyka ;D
Nigdy nie potrafiłam pisać wierszów. Chociaż to wcale nie przeszkadzało mi pisać xD
Oto on, nazwałam go "Dziura w kieszeni", bo to pierwsze co mi przyszło do głowy.

"Nie chcę już dłużej, poszerzać bardziej,
Tej dziury problemów w mojej kieszeni,
Które mam blisko, noszę przy sobie,
Wciąż mając nadzieję, że się coś zmieni.

Bo kiedy masz je, nosisz przy sobie,
Wyjmując co chwila z dziurawej kieszeni,
Oglądasz z bliska, patrzysz zaciekle,
Dziura wciąż powiększa się wściekle.

Więc oddaj problemy Bogu Żywemu,
Zaceruj dziurę,
W nos śmiej się złemu.
I choć jedno pamiętaj zdanie:
W Bogu problemy mają swe rozwiązanie.

I choć poetką nie jestem wcale,
O czym ten wiersz świadczy doskonale,
Słowa to proste, w słowa te wierzę,
Więc je spisuję na papierze..."





Dziane
じゃね

piątek, 7 lutego 2014

Me serce bije w rytmie spamu

 Joł!
Nie wiem czy to przez samotność jaka mi doskwiera czy nudę, ale w sumie chyba zawsze jak jestem w takim nastroju to moje wnętrze krzyczy i chce się w jakiś sposób wylać.
Tak bardzo nie potrafię rozporządzać czasem.
Tak bardzo chciałabym się spotkać z fajnymi ludźmi, pośmiać się, pogadać, porobić coś wspólnie.
Tylko tu się pojawia pytanie, czy jacykolwiek fajni ludzie braliby mnie pod uwagę, żeby coś razem porobić.
Tak, można to określić mianem samotności. Mam przyjaciółkę, ale ciągle ostatnio coś nie wypala i nie możemy się spotkać. Mam bliższą koleżankę. Ale z kolei nie wiem czy i ona znalazłaby dla mnie czas.
Ferie w tym tygodniu dobiegają już końca.
Nadal nie nudzę się do tego stopnia, żeby odrabiać lekcje czy pisać prezentację maturalną, a już tym bardziej, żeby chodzić na dodatkowe zajęcia w ferie! Sorry, nie lubię swojej klasy na tyle, żeby chcieć spędzać właśnie z nimi ten czas. W zimnej szkole. W ferie. Myśleć. W FERIE. To już wolę siedzieć w czterech ścianach.
Dziś w sumie jest już piątek. Co zrobiłam podczas tych ferii? Na pewno obejrzałam multum odcinków różnych rzeczy i obejrzałam z kilka koreańskich filmów po angielsku. Po za tym w końcu obejrzałam "Ruchomy zamek Hauru". Poza tym pojechałam na ZZ.
To dziwne jak bardzo w człowieku potrafią tkwić różne sprzeczności i skrajności.
Np. jestem osobą spokojną, raczej cichą, bardziej introwertyczną, ale kiedy poczuję się swobodnie to mam ekstrawertyczne skłonności. Pomimo tego, potrafię słuchać ostrzejszego rocka, rapu, przez muzykę filmową, skłaniając się aż do takich wykonawcom jak np. Frank Sinatra.
Odnosząc to do obecnej sytuacji- nie chce mi się czytać książek, oglądać filmów, a jednak... Nie chce mi się nic robić, a jednak chcę coś zrobić. Coś nowego, kreatywnego, pożytecznego.
Tak oto czuję się rozrywana od środka.
I jest po 1:00 w nocy, a ja siedzę na kompie i wyrzucam swoje frustracje.
Czasem dobrze jest się wyżalić, nawet jeśli tylko gdzieś w eter...

Miłych snów,
Dziane
じゃね

poniedziałek, 3 lutego 2014

Ferie, przygody

 Hej ho!
Trochę mnie nie było. Najpierw studniówka, teraz są już ferie. Weny aż takiej do pisania nie mam, ale chcę dać znać, że żyję i że mój blog wtedy także. xD
Wróciłam z Zimowego Zjazdu. Błogosławieństwem było dla mnie to, że tata mnie tam zawiózł. Pod same drzwi szkoły, w której ZZ się odbywa. Przepłynęłam się promem, pieniędzy mi starczyło na jedzenie i powrót do domu, z głodu nie umarłam, a głupi kawał jaki mi ktoś zrobił podczas ZZ, że schował coś tak ważnego dla mnie jak buty (bez zimowych butów nie ma co myśleć, żeby nawet wyjść ze szkoły na zakupy, nie ma zakupów, nie ma prowiantu, potrzebnych leków itp. Skutek? Jest się głodnym itd.) ostatecznie obrócił się ku dobremu, bo ochrona przy sprzątaniu szkoły buty znalazła i koleżanka ma mi je za tydzień przekazać. Wróciłam pociągiem, w butach siostry. Przed odjazdem pociągu mogłam coś zjeść, na spokojnie. Fast food, ale zawsze jedzonko.
(Tak w ogóle jaki przypał- jeść w KFC żarcie przyniesione sobie z McDonnald'a xD)
W pociągu ciasno, ale udało mi się siedzieć (bo to TLK było) i nawet zaczęli drukować numer miejsc, które się zajmuje, a dla mnie to nowość. Nie udało mi się siedzieć z siostrą i koleżankami, bo miałam odległy dość numer siedzenia. Mój przedział- wypełniony. Każde miejsce oprócz mojego zajęte. Siedziałam obok dziwnego pana. Miał jakieś tiki, czerwony na twarzy, ciągle mówił coś do siebie pod nosem albo co gorsza nie pod nosem. Dłużyła mu się droga, bo co chwila pytał się kiedy dojedzie do Olsztyna Głównego. Wysiadłam troszkę szybciej, żeby pójść do wyjścia, bo już nie mogłam usiedzieć z takim oryginałem.
Po powrocie do domu, rozpakowaniu rzeczy zaczęła mi nawet działać ładowarka, która była trochę zepsuta i nie pokazywała, że telefon jest do tegoż ładowania podłączony.
Podsumowując, dziwny, ale też ciekawy czas. Mimo wszystko polecam jechać na Zimowy Zjazd.
Swoją drogą, tęskniłam za koleżanką, której tam nie było...
Ale cóż, jak głosi hasło tegorocznej konferencji (gdzie był między innymi John Abraham Godson)
#idzienowe
;) 3majcie się

Dziane
じゃね

niedziela, 26 stycznia 2014

Studniówka

 W końcu ferie. I po studniówce.
Zaczęło się o 19:00, o 4:00 nie, że się skończyło, ale ja już chciałam jechać do domu. I o 5:00 poszłam spać. Nie było mega super ani mega beznadziejnie. Było średnio.
Lepiej bawiłam się z koleżanką z klasy i z nowo-poznaną koleżanką oraz innymi ludźmi, z którymi się tylko z widzenia znam niż z własną przyjaciółką. Było mi z tego powodu i jeszcze jest trochę smutno.
No, ale cóż.
Trochę się działo. Był płonący świecznik, oświadczyny i wyczyny (pijanych) kolegów.
Czułam się piękna acz niedoceniona xD Siostra pomogła mi się umalować i makijaż się utrzymał, fryzura tylko troszeczkę ucierpiała, ale nieznacznie.
A tak propos pijanych kolegów... Ludzie dolewali sobie do coli alkoholu, który trzymali w torbach i efekty tego były następujące:
-chłopaki mieli dziwnie podniesiony o oktawę głos,
-jeden kolega szukał drugiego w damskiej toalecie,
-dwóch poprosiło mnie do tańca, ale jednemu odmówiłam,
-koleżanka zachwycała się, że wszystko jest piękne i cudne, że wszystkie dziewczyny mają śliczne sukienki,
-potem wyszła z kolegą wygłaszać publicznie dedykacje i dziękować naszej wychowawczyni.
Cieszę się, że nie napiłam się niechcący jednej z tych coli (bo potem dolali do butelki). Nie chciałabym się zachowywać w taki sposób jak oni.
Fajnie chociaż, że z moją koleżanką i jej znajomymi mogłam się pobawić, potańczyć. W głowie mi się potem kręciło od wirowania po parkiecie xD
 Żeby nie wrzucać tu zdjęć, na których jestem ze znajomymi, a nie wiem czy chcieliby się tu znaleźć, pozwoliłam sobie obciąć zdjęcie. Więc widzicie moją nogę koło mojej koleżanki i nogę jej mamy xD

Dziane
じゃね

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Wybór sukienki na studniówkę...

... To nie lada problem. Szczególnie, jeśli się, tak jak ja, nie ma idealnej figury.
Ramiona szerokie jak Michael Phelps, biodra również niewąskie,  nogi-kolumny... Mam wyliczać dalej? Lepiej nie, bo uszkodziłoby to wrażliwą psychikę co niektórych xD
Chodziłam po tych sklepach i nic. Jedno wielkie nic. Chciałam jakiejś takiej trochę bardziej imprezowej sukienki, ale jak zobaczyłam długą, lejącą się sukienkę, granatową, ze sztucznymi kamieniami to okazało się, że około trzy stówy kosztowała! Poza tym wszędzie były sukienki czarne. Nie, nie chciałam sukienki czarnej. Kroje też były raczej bardzo proste, raczej dziewczęce niż kobiece albo druga skrajność- dla kobiet bardzo poważnych. Ciężko. W końcu, wydałam krocie na taką jaką zamieszczam pod spodem (znalazłam przez google grafika). Mam nadzieję, że jak się w nią wbiję w dzień studniówki to wszystko będzie cacy :D
Tym dziewczynom, które jeszcze nie mają sukienek życzę powodzenia, bo dla mnie chodzenie po wielu sklepach to katorga i kiedy przymierzyłam tą jedną to już nie miałam ochoty wbijać się w żadne inne, a i ci sprzedawcy też potrafią robić swoje, żeby towar opchnąć ;>

Dziane
じゃね

piątek, 10 stycznia 2014

Narutomaniaczka

 W końcu piąteczek! Trzeba wykorzystać ten czas i odpocząć, ale muszę też w końcu zacząć szukać sukienki studniówkowej. Najwyższa pora.
Znów jestem na bieżąco z Shippuudenem i nie mogę się doczekać kolejnych odcinków, bo te, które już obejrzałam tylko podsycają moją ciekawość i sprawiają, że myślę sobie "AA! Co się dzieje?!". Ponoć Kishimoto zamierza już kończyć rysować mangę, bo wszystko jest w punkcie kulminacyjnym. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jak zakończy tyle lat pracy nad tym tytułem. Nie mam pojęcia jak to się może skończyć. Na pewno będzie mi trochę szkoda, bo z Naruto jestem od około 7 lat!
Kiedyś jak leciało w telewizji to myślałam sobie, że to jakieś głupie, nawet nie wiedząc o czym to. Ale po pewnym czasie, nudząc się i lecąc po kanałach zostawiłam i zaczęłam oglądać. Tak się uśmiałam, że postanowiłam następnego dnia też obejrzeć i kolejnego i tak dalej. Wciągnęłam się, a kiedy przestali puszczać Naruto w telewizji odkryłam internet i że tam można obejrzeć dalsze odcinki. Wtedy też dowiedziałam się, że telewizyjna wersja została bardzo ocenzurowana (błagam! np. ucięcie kawałka twarzy Asumy, żeby nie było widać, że pali papierosa...). Tak to jest. Teraz mam taki sentyment do tego tytułu, że po prostu nie wyobrażam sobie nie oglądać dalej. Jedyne co zaczęło być dla mnie uciążliwe podczas tego to fillery. Teraz w Shippuudenie pominęłam ich sporą część, żeby przejść w końcu do upragnionej fabuły.
Także tak zaczęła się moja przygoda. Bo od takich tytułów jak Super Pig, Dragon Ball Z czy Sailor Moon zaczynałam, ale byłam zbyt mała, żeby wiele zrozumieć czy zapamiętać, więc Naruto zaliczam do takich pierwszych swoich świadomie obejrzanych anime. :)

Dziane
じゃね

sobota, 4 stycznia 2014

Kosmos umysłu

 Siedzę sobie, słucham Matta Gilmana (płyta "Awaken Love") na Spotify i oglądam jakieś grafiki Drogi Mlecznej i jakoś tak śmiesznie klimatycznie się zrobiło. Klimat psują tylko reklamy. Wcześniej pogrywałam sobie na gitarze i udało mi się odgadnąć jak grać kolejne dwie pieśni. Więc bardzo sympatycznie.
Haha, przy okazji siedzę na fejsie (jak zawsze- odpalony gdzieś w tle) i skomentowałam jedno ze zdjęć, na którym jestem. Jako, że na początku nie wiadomo było za co się przebrałam na Sylwestra i z koleżankami snułyśmy nasze przypuszczenia (inne od oficjalnej wersji, która brzmiała, że wraz z siostrą i kolegą przebraliśmy się za trojaczki). Jedna z nich twierdziła, że wyglądam jak ktoś robiący przy wyścigach. Potem padła myśl, że w ogóle jak jakiś kosmonauta wyglądam. Jako, że miałam też maskę wenecką zupełnie z "innej parafii" co reszta stroju wymyśliłam swoją teorię. Otóż przybyłam z kosmosu na Ziemię pracować przy pit-stopach w Wenecji, a wcześniej sprawdzałam w jakim stanie są pierścienie Saturna i czy się przypadkiem za szybko nie zużywają. xD
 Co poza tym robię? Na pewno nie zadania z matmy, a przydałoby się po ostatnim ochrzanie od nauczycielki, że jak to podczas świąt nie rozwiązywaliśmy zadań i się nie uczyliśmy?! Przecież to zbrodnia! Ironia ironią, ale teraz to już na następną lekcję wszystkie te 94 nierozwiązane zadania mają się zrobić.
Czas płynie, a mnie się coraz bardziej nie chce. Nie widzę się jako studentki czegokolwiek w sumie. Kierunki jakie by mnie interesowały nie są dla mnie, bo to, że w podstawówce miałam język niemiecki zamiast angielskiego znacznie utrudnia życie. Z niemieckiego de facto umiem raptem parę zdań.
Hmm... Może też fakt, że używam obu półkul po równo wpływa na to, że nie mam za bardzo dziedzin, w których jestem lepsza. Nawet tej lepszości nie da się stwierdzić. Oceny są tylko cyferkami i nic nie mówią o wiedzy, którą posiadamy. W sumie nic nie mówią. To, że mogę lubić biologię w ogóle nie przekłada się na moje oceny. Ostatnio dostałam pałę z klasówki mimo 2 dni intensywnej nauki... To coś chyba mówi. Jedno słówko nie tak, jednego brak, punktów nie ma, a to one się przecież liczą, tak? Punkty, procenty, liczby... Bez komentarza.
Gombrowicz tak bardzo. Ostatnio omawialiśmy "Ferdydurke" i mimo, że twórczości autora nie lubię, książki przeczytałam tylko z 8 stron to w sumie trochę nawet ma rację, że nie da się "wyrwać z formy".
W ogóle zadziwiające jak łatwo czasem wywołać u mnie melancholię. Tylko, że tym razem to ta z gatunku tych pozytywnych, nie destruktywnych.
Lecę jeszcze trochę pozamulać, bo jutro czeka mnie kocie spa. Parę kotów przydałoby się "wyprać". Jeden z kolei zostawił na mnie całkiem sporo sierści, która nie chce zejść...
Poza tym mam ochotę pograć w Simsy, tylko muszę zmienić ustawienia grafiki, bo trochę za wysokie wymagania postawiłam mojemu laptopowi, który nie wyrabia i gra mi się psuje :c
Hah, cóż, miłego, troszkę dłuższego weekendu. Jak dla mnie to czuję jakby już zleciał.

Dziane
じゃね