wtorek, 15 listopada 2016

Walka o to, w co wierzysz

"Tchórzliwi zapytają: Czy jest to bezpieczne? Oportuniści spytają: czy jest to politycznie poprawne? Próżni zapytają: Czy jest to popularne? Ale świadomi zapytają: Czy jest to słuszne? I nadejdzie czas, gdy ktoś musi zająć pozycję, która nie jest ani bezpieczna, ani polityczna, ani popularna, ale ktoś musi ją zająć, bo jest słuszna." -Martin Luther King Jr.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Manipulacja

 Okropne uczucie przekręcenia twoich słów, wewnętrzny niepokój i dyskomfort psychiczny, rozdrażnienie emocjonalne i wrażenie, że druga strona wymusiła od ciebie przyznania czegoś, z czym się nie zgadzasz kiedy i tak się sprzeciwiałaś/eś od początku. Przeciąganie granic i wkroczenie na nie. Tak właśnie się czuję. Czuję się okropnie. Okropnie zmanipulowana. I to tym bardziej okropne, że podmiotem, przez który się tak czuję jest osoba wyższa ode mnie 'rangą'. Żeby nie podawać zbyt wielu szczegółów- powiem, że to tzw. 'wykładowca'.

Mam dosyć dobrą intuicję i zazwyczaj wyczuwam, że coś jest nie tak, nawet jeśli potrafię to nazwać dopiero po fakcie. Bo jak nazwać kogoś kto zadaje pytania w określony sposób, stosuje różne techniki perswazji, żeby uzyskać odpowiedź i to taką odpowiedź, jakiej oczekuje, wbrew twoim poglądom?

"Manipulacja (łac. manipulatio – manewr, fortel, podstęp) – forma wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała cele manipulatora. (...)
Inspirowana interakcja społeczna mająca na celu skłonienie osoby lub grupy ludzi do działania sprzecznego z ich dobrze pojętym interesem. (...)
Manipulację językową często stosuje się w propagandzie i podczas tzw. prania mózgu."


Tak więc przyznaję- czułam się dzisiaj bardzo niekomfortowo. 'Wykładowca' sam z siebie już ma nad studentem przewagę- to on prowadzi zajęcia, wybiera zakres materiału, ocenia i może się na kogoś uwziąć. I jak się przed tym obronić? Kto uwierzy?

Tak więc 'wykładowca' poruszył pewien kontrowersyjny temat i żądał odpowiedzi na zadane pytania. Zaznaczę, że po pytaniach tego 'wykładowcy' zazwyczaj zapada cisza. Co ów 'wykładowca' za każdym razem komentuje, naznaczając negatywnymi emocjami brak odpowiedzi. Chcąc, nie chcąc ktoś musi coś powiedzieć, żeby ratować sytuację. Jako, że nie wytrzymuję takiego napięcia odpowiedziałam. Pytanie było (zdawać by się mogło- niewinne) o poglądy, nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale powiem tylko, że widać było, według mnie, pewne negatywne naznaczenie w tym pytaniu osób przeciwnych pewnym poglądom, zachowaniom. Jako, że ja byłam jedyną śmiałą, żeby wyrazić swój sprzeciw to na mnie się to uwzięło. "Ależ skąd, niech pani nie bierze tego personalnie, ja mówię tylko ogólnie"- parafrazując słowa 'wykładowcy', ale dla mnie i tu leży drugie dno, bo podczas całej tej wątpliwej 'dyskusji' uwaga skupiała się na mnie. 'Wykładowca' narobił zamieszania podając oddalone od tematu przykłady, rozwadniając jakoby moje poglądy, podając argumenty i przykłady gorszych zachowań, które w porównaniu do tego, co osobiście uważam za swoistego rodzaju wypaczenie, miały pokazać, że to co uważam za "złe" tak naprawdę wcale nie jest takie "złe", to tylko "mniejsze zło" i w związku z czym powinnam przyznać, że to nie jest wcale takie złe. Takimi wnioskami mniej więcej skończyły się zajęcia, a ja aż do tego momentu kiedy to piszę czułam się okropnie (lepiej mi jakoś wylewając z siebie te frustracje)... I po prostu nie wierzę, że ktoś może tak działać. Brak mi słów.
Przy okazji:

Techniki manipulacji według Roberta Cialdiniego

  1. Społeczny dowód słuszności - jeśli inni ludzie postępują w pewien sposób, to oznacza to, że ten sposób postępowania jest prawidłowy.

wtorek, 25 października 2016

Dziewczyna ze złotą parasolką

Czas przeciekał przez palce, ulewnie spływał na ziemię. Dni, jak liście, zmieniały kolor z żywej zieleni poprzez barwy karminu i złota... I więdły.
Był to jeden z takich dni- pełen żółto-złocistych liści. Ludzie zimni i nijacy ogrzewali zmarznięte palce trzymając tekturowe kubeczki ze zbyt szybko stygnącą kawą, z których popijali raz za razem, aż nie zostawało im nic. Pustka, którą zalewali kolejną porcją kawy. 
Wszystko działo się w codziennym pośpiechu, rutynowo.
Ich szare twarze jak zwykle wypowiadały różne trywialne rzeczy.
To się śmieją, innym razem złoszczą. Ich popielate głowy wymyślają teorie skomplikowane. Skomplikowane i głupie, nad którymi później rozwodzą się niestrudzenie.
Wśród tych ludzi przechadzała się pewna dziewczyna. Dziewczyna ze złotą parasolką. Niewiele osób wokół zauważało jej parasolkę, a już zupełnie nikt nie potrafił dostrzec jej prawdziwego koloru. Kto był w stanie ujrzeć parasolkę widział ją jako kruczoczarną, więc nie wartą uwagi. Nad tym, kto zechciał posłuchać dziewczęcia, z ciepłym uśmiechem, otwierała swą złotą parasolkę. Jednak ludzie nie potrafili słuchać. Dziewczyna wielokrotnie próbowała otwierać parasol mimo to, ale ludzie drwili z niej, mówiąc, że jest niespełna rozumu lub odsuwali się od niej zupełnie.
Dziewczę za każdym razem jednak uśmiechało się, przepraszało, zmartwione, i odchodziło szukać błyszczących kasztanków, przebiśniegów, świeżych kwiatów lub smacznych malin. Powoli przestało próbować otwierać swój złocisty parasol. Nosiła go jednak cały czas przy sobie- tak na wszelki wypadek. Stopniowo, jej palce także zaczęły marznąć, a usta zastygły w nieodgadnionym uśmiechu. Parasolka, teraz głęboko schowana na dnie jej torebki, straciła na intensywności swego koloru i nawet samemu dziewczęciu zaczęło się zdawać, że była popielata. Bez parasola udało jej się w końcu rozmawiać z innymi. Teraz i ona popijała gorzką kawę i rozmawiała o trywialnych rzeczach. Tylko... Czy to było to czego chciała?


środa, 31 sierpnia 2016

Na smutki...

...koreańska drama.
Znalazłam tę dramę dzięki instagramowi. Nie jest dostępna na viki, ale za to na myasiantv.se już tak. I uwielbiam ją! Póki co są tylko 3 odcinki. Nowe wychodzą bodajże w poniedziałki i wtorki? Trochę z wychodzeniem tych odcinków jak u Moon Drawn by Clouds- dramie z Bogusiem (Park Bogum), którą też aktualnie śledzę, bo jakżeby nie po takich BOMBASTYCZNYCH trailerach?
 Dobrze, ale już do rzeczy- drama nazywa się "Moon Lovers Scarlet Heart: Goreyo" i jest koreańską adaptacją chińskiej dramy, która jest z kolei adaptacją jakiejś noweli. Skomplikowane? No może trochę. Nadal nie pamiętam imion postaci, ale co się liczy to szacunek ludzi ulicy  to, że są przystojni mężczyźni, piękne kostiumy, walki, odważna bohaterka, zabójstwa, romanse... Ach...
A mówiłam już o przystojnych facetach? xD
Wam to nie wystarcza? xD Nie, serio, polecam. Przekonajcie się na własne oczy.
Czwarty Książę taki skrzywdzony, biedny, niech go ktoś przytuli. A Wooczek ojojoj, co za facet... Ale ma żonę w tym serialu...



wtorek, 2 sierpnia 2016

Kłódka

You know everything
 Te lata... Gdzie one odeszły i co się z nami stało, co się z nami dzieje? Czy stoimy czy dalej idziemy? Czy jest dobrze czy czasem są smutki? Czy jest tęsknota czy obojętność? Zamknięte rozdziały czy otwarte drzwi? A może zostawiona mała furtka lub boczne drzwi? Spalone mosty czy postawione kładki? Co się ostało, czy coś nie przetrwało? Priorytety...Co jest ważne, co nie jest zupełnie... Jak dziś pamiętam beztroskę bycia dzieckiem (mimo różnych dziecięcych problemów). Jazdę rowerem i spacery. Huśtanie się na huśtawce. Zabawy lalkami. Rysowanie. Nic nie robienie. Oglądanie filmów. Rozmowy. Kompleksy, kłótnie i radosny śmiech, który zdawał się usuwać wszelkie zło...
I to zabawne uczucie, że jakim by nie pisać kodem, są osoby, które potrafią go odszyfrować. Jeśli tylko mają klucz.
U mnie dobrze, dziękuję. Czasem tylko dopada mnie melancholia i różne myśli. Myśli o tym, co zostawiamy za nami i czy jest to czyjś wybór?


niedziela, 24 lipca 2016

O ludziach i Bogu

 Dlaczego...
Niektórzy ludzie wtrącają się w twoje życie, biorąc cię totalnie z zaskoczenia?
A przy tym sugerują ci rzeczy, które wcale nie są prawdą dla twojego życia? ...Nie ma jak pranie jakichś brudów z przed lat. Umm...I jak wspomniałam- nieprawdziwych.
Mój przekaz podprogowy:
Przeszłość jest przeszłością, przebaczenie przebaczeniem, a damage to co innego. Poza tym- nie mam zamiaru wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. W ŻYCIU.
 Chwała Bogu, że mam wolność, że on mnie kocha i ma dla mnie więcej niż potrafię sobie wyobrazić.
Niemożliwe jest w Nim możliwe. Będzie tylko lepiej. Poza tym- moje marzenia się spełniają. Mam z jedno czy dwa, które w tym roku można odhaczyć :) To Bóg spełnia marzenia i serio- zaskakuje mnie. No niby wiem, że dla Niego jestem oczywista w swoich wyborach, myślach itp., ale On nie przestaje mnie zaskakiwać. Miłość życia :D
I będę się bujać w rhythm of that gospel music! :D
~Our God
Is an awesome God he reigns
From heaven above
With wisdom,power and love
Our God
Is an awesome God he reigns
From heaven above
With wisdom,power and love
Our God is an awesome God~

piątek, 22 lipca 2016

Windows 10 is...

...shit.
Dostałam laptopa z Windows 10. Pomyślałam, że nie może być tak źle. Well...
Dobre jest to, że po kliknięciu w pasek startu nie przenosi mnie do jakichś głupich kafelków, a reszta... Nie jest lepsza niż Windows 8, którego nie lubię, ale przynajmniej jest stabilniejszy niż Windows 10.
Jednym z problemów jest- czas reakcji. Kiedy klikam w cokolwiek to czasami prędkość jest w porządku, jednak w większości przypadków to zanim coś się otworzy to albo zdążę to załatwić skrótami klawiszowymi albo coś w ogóle nie chce się otworzyć i muszę kombinować.
Kolejną rzeczą jaka mi się zdarzyła to stan uśpienia kiedy kliknęłam "zamknij komputer". I to nie tylko, że się uśpił. Ekran logowania miał miejsce na wpisanie hasła, ale a Chiny się nie chciał kliknąć, a bez kliknięcia nie ma wpisania hasła, a bez hasła odblokowania kompa, a bez odblokowania- korzystania (a bez pałacu...Nie ma pałacu.). Jako, że mam laptopa bez wyjmowanej baterii pewne problemy są dosyć uciążliwe. Ten naprawiło klikanie parę razy w przycisk wyłączania komputera, ale zawał trwał przez dobrą chwilę...
Jeszcze jeden błąd, który przegiął, przebrał miarkę i sprawił, że o tym piszę to taki jeden z dzisiaj, Spokojnie oglądałam sobie filmiki na youtubie i nagle zrobił się taki efekt skomputeryzowanego głosu w zwolnionym tempie. Myślałam, że taki jest efekt w tym filmiku... Otóż nie. Wszystko co klikałam, czy to na youtubie czy Spotify miało taki dźwięk. Więc co robię? Restart. I co? Jajco. Komputer zaczyna wydawać dźwięki stukania z czeluści. I to nawet nie grając żadnej muzyki. Klikam przyciskiem zamykania, zamykam klapę laptopa, a dźwięk stukania idzie nadal i jest nawet lekko wyczuwalny, że gdzieś tam w środku coś się dzieje... Komputer zgasł, włączam raz jeszcze i teraz jest okej, ale ciekawe na jak długo -,-"
Więc, jeśli macie wątpliwości co zrobić z aktualizacją do Windows 10 to ten...Może jednak się wstrzymajcie. Czy wróci kiedyś dobra jakość Windowsa 7? :(

piątek, 15 lipca 2016

Czego NIE robić w podróży.

 A konkretniej, w podróży pociągiem. Właśnię jednym jadę i pewna starsza współtowarzyszka podróży dostarcza mi przykładów. Kolejność losowa, lista zachowań niekompletna, ale czysto przykładowa, zawierająca zestaw zachowań irytujących.


Czego NIE robić w pociągu:

1.Nie jeść kanapek...z mięsem.
To nie jest przyjemne jak zapach mięcha roznosi się na cały przedział. A już zwłaszcza jak kogoś mdli.

2.Gapić się na współtowarzyszy podróży.
Nie ma nic złego w rozejrzeniu się i przyjrzeniu swoim współtowarzyszom podróży. Pozwala to na ocenienie stanu przedziału, czy to będzie spokojna podróż i też po pierwszym wrażeniu możemy się przekonać na ile możemy "czuć się bezpieczni". Jest jednak różnica w spojrzeniu, a bezczelnym, natrętnym gapieniu się. Czy to zoo? Ja tu tylko jestem z konieczności dotarcia z punktu A do punktu B. Nie potrzebuję takich atrakcji (czy też bycia atrakcją) w podróży.

3.Rozmawiać przez telefon. Głośno. Zdradzając szczegóły ze swojego życia osobistego, którego nie mam ochoty poznawać. I też- jest różnica w rozmowie, która jest musem, a pogaduszką, którą można ludziom oszczędzić i przełożyć na czas kiedy się będzie w bardziej ustronnym miejscu. Nie! Nie chcę słuchać o czyichśtam chorobach, a ze szczegółami to już stanowczo nie.

4.Czuć się jak u siebie w domu. Rozpychać się.
Miejsca w pociągach zazwyczaj jak na lekarstwo, zwłaszcza jak jedzie się w tłoku. Nie trzeba do tego dorzucać torowania sobie drogi syrami przez moje rzeczy...Których tak nawiasem mówiąc, nie mam za bardzo gdzie położyć.
Z tym punktem łączą się kolejne...

5.Być chamskim.
"Może pani przesunąć swoje rzeczy? Bo nie mam gdzie wyciągnąć nóg."- Och, serio? Nie masz gdzie wyciągnąć nóg?! Zgadnijmy, gdzie są moje? W przykurczu starają się trzymać swoje rzeczy....

6.Rozkładać swoich rzeczy po całej długości miejsca na to przeznaczonego (i nieprzeznaczonego kiedy jest dostępne na to miejsce przeznaczone).
Przez takie rozrzucanie swoich rzeczy inni wsiadający pasażerowie mogą nie mieć miejsca, żeby położyć swoje.

7.Być DJ-em.
To w sumie nie uchodzi prawie nigdzie- puszczanie głośno muzyki z telefonu albo słuchanie jej tak głośno na słuchawkach, że wszyscy w około słyszą. Jeszcze gorzej jeśli to jakaś łupanka albo w kółko dwie, jedna piosenka.

8.Siadać na nieswoim miejscu.
Nie trzeba tłumaczyć... I spoko jak jest pociąg tak pusty, że możesz usiąść gdzie chcesz (albo jak inni pasażerowie pozwolą ci się dosiąść). Inaczej- to tak trochę nie teges...

Lista może się jeszcze wydłużać, ale dodam jeszcze coś od siebie:
NIE jechać ze mną pociągiem...Jeśli jesteś typem irytującego współpasażera...
Mam ochotę się popłakać, ale póki co to płaczę w środku, bo wychodzi na to, że irytująca starsza pani jedzie do końca trasy...Ze mną...
#Save


wtorek, 5 lipca 2016

I feel quite blessed :)

      Dopiero jakoś dzisiaj do mnie to dotarło. Dotarło, że myślałam przez cały czas, że jakbym za tydzień czy dwa miała wracać na studia ("do szkoły"), ale... To po prostu mój mózg mnie oszukiwał. I co z tego, że zdążyłam już być przez 6 dni gdzie indziej (pomagając jako wolontariuszka na obozie) i grać od paru dni w Skyrim'a (udało mi się go kupić za połowę ceny! Połowę ceny!)...Co z tego jak to wciąż do mnie nie dochodziło? 
Dopiero dziś naszła mnie ta refleksja- po tym jak dostałam swój wynik z matury. Podchodziłam do niej po 2 latach, bo trzeba spełniać marzenia i ambicje, żeby potem nie mieć do siebie żalu i pretensji. Rozszerzony angielski- 90%
I tak jakoś ostatnio czuję się bardzo ubłogosławiona i chcę podziękować z tego miejsca Panu Bogu :D I piszę te słowa z nowego laptopa, na którego nie było mnie stać, ale dostałam go od mamy, która na niego zapracowała. Z tego miejsca też chcę jej podziękować. :)
Czuję się jak zwykle- niepewna co do przyszłości, ale jednocześnie odnoszę takie dziwnie głębokie wrażenie, że otwiera się przede mną wiele drzwi... Bardzo dziwne to uczucie, bo póki co nie widzę zbyt wiele i zbyt wyraźnie, ale tak coś czuję, że coś się zmieni i to na dobre, ku dobremu. I taką mam nadzieję i chcę się spodziewać wspaniałych rzeczy. Jakieś takie moje drobne i trochę większe marzenia się spełniły, te największe jeszcze przede mną.

Przypowieści Salomona 31
31:10 Dzielna kobieta - trudno o taką - jej wartość przewyższa perły,
31:11 Serce małżonka ufa jej, nie brak mu niczego,
(...)
31:25 Dziarskość i dostojność jest jej strojem, z uśmiechem na twarzy patrzy w przyszłość.

A tu coś do pośmiania się:


czwartek, 23 czerwca 2016

Monsta X - gra screenshotowa

>>LINK DO GRY<<

Całkiem lubię takie screenshotowe gry. I lubię Monsta X. Więc to moje wyniki:
Dzięks Hyungwon, miło z twojej strony. Brofist ;D
Mój bias we własnej osobie otwiera mi drzwi *u*
Hm, w sumie nie narzekam. Wohno jest całkiem przystojny, ma niezłe mięśnie, a poza tym jest mimo wszystko jak duże dziecko. Chyba zaraz po Jooheonie najbardziej tchórzliwy?
Akurat mam wrażenie, że kto inny mnie unika...
...To pewnie dlatego mnie unika.
Prawda czy wyzwanie mój Jooheonie?
Jak na wodzireja przystało xD
Przyjmuję wyzwanie X'D
Kihyun zapodaje i...
...wybiera film...
Akurat przy oglądaniu horroru to nie wiem czy to dobry pomysł x'D
Aww, jak słodko! I musiałby do mnie mówić "noona", bo jest ode mnie młodszy xD

Co za prowokator xD Z całą pewnością bawi się moim kosztem. :D
Co za xD Włącza film tylko po to, żeby mnie potem skopać xD
Spać obok niego to akurat nic. Pewnie reszta chłopaków stwierdziła, że tak będzie najbezpieczniej (tylko nie wiem czy dla mnie czy raczej dla nich).
A to hugging-Monster xD

Ja zabawę miałam przednią, a jak przebiegło wasze nocowanie? X'D


















sobota, 11 czerwca 2016

I can almost see it~

Ok. Załatwiłam praktyki w inej szkole, tylko jeszcze pewne formalności, zerówka z historii literatury, test z niemieckiego, kolos z gramy praktycznej, egzamin praktyczny- pisemny i ustny, egzamin z dydaktyki, egzamin z historii literatury jeśli w pierwszym terminie się nie powiedzie...Iiiiiiii wakacje. Chyba. Oby. W końcu.
Current mood
Powinnam się uczyć, ale ciekawe dlaczego mi się nie chce. Hmm...

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Klęski

  Kiedy koleżanka uprzedza cię w załatwieniu praktyk i zajmuje twoje miejsce tam, gdzie ty chciałaś być...
 Dlaczego...? Sam mój dzień zaczął się dobrze, zwyczajnie. No...Może jednak nie. Bo to na czym mi się otwierała Biblia to były Psalmy. Otworzyłam Biblię i puff czytam psalm zatytułowany- "po odniesieniu klęski". Pomyślałam sobie, że niemożliwe, że przecież mi się uda! Wertuję kartki, a tam dalej, że Bóg "zebrał nasze łzy w swój bukłak". Nie przyswoiłam sobie tych psalmów za dobrze, bo cały czas myślałam, że będzie dobrze. Nie było. W tym momencie moje skierowanie na praktyki jest w innej szkole, a nawet nie wiem czy mnie przyjmą. Rozmawiałam z panią wicedyrektor i kazała mi przyjść w inny dzień, żeby się dowiedzieć co dalej.
Aktualnie jestem załamana, bo czas goni, a nawet nie wiem czy mnie tam przyjmą czy muszę szukać po innych miastach, miejscowościach. Ale nie ukrywam, że czuję się jakbym dostała cios w plecy.
Dlaczego nie stało się tak jak chciałam? Człowiek sobie snuje plany i po co?
A już nie mówię o tym, że czuję, że się dziś zbłaźniłam, bo to nie jest dla mnie coś łatwego- wyjść ze swojej skorupy i iść gdzieś w nieznane, gdzie ludzie ludziom paniami z dziekanatu...

sobota, 4 czerwca 2016

Pressure

Kiedy ma się z jedną wykładowczynią 3-4 segmenty różnych rzeczy. 2 składają się na 5 segmentowy przedmiot, który jest najważniejszy i każdy segment musi być zaliczony. Z kolei 2 pozostałe przedmioty to ćwiczenia i wykłady. I kiedy praktycznie cała grupa u niej oblewa... Ze wszystkich segmentów, w różnych kombinacjach.  Ty zaliczasz pierwsze kolokwium z wykładów, ale na drugim nie starcza ci sił, bo nie było okazji do porządniejszej nauki, która i tak w tym wypadku gunwo by dała.
Kiedy zaczynały się z nią przedmioty wydawało się, że jest spoko kobietą, ale w miarę upływu czasu człowiek się zastanawia, co ona kryje pod tą sztuczną opalenizną, nienaturalną pseudo-uprzejmością i fałszywym uśmiechem. Kiedy ma się mnóstwo innych obowiązków (w tym pobranie krwi, umówienie się na wizytę lekarską, wyrobienie zdjęć do dokumentów, zbiór dokumentacji do stypendium, załatwienie praktyk, inne przedmioty-kolokwia, egzaminy; może napisanie CV?) to przeszkoda w takiej postaci staje się irytująca i aż się człowiekowi nóż w kieszeni otwiera. Niemniej jednak, z równie fałszywym uśmieszkiem skrywającym irytację, a czasem nawet z wyrazem twarzy nieukrywającym szczerego wzburzenia, bulwersa (i raczej ten drugi wariant wychodzi mi na codzień) brnę dalej w to, co przyniesie nowy dzień. Mocno zniechęcona, ale z determinacją wariata by wszystko zaliczyć i mieć święty spokój, idę dalej. Jeszcze tylko trochę, jeszcze tylko troszeczkę. Kiedyś to skończę i będę mogła się tylko śmiać w twarz tym ludziom, których nie lubię, a nie mogę nawet wyrazić niezadowolenia, bo pozycją są wyżej ode mnie. Sami też może wiecie jaką władzę mają np. panie z dziekanatu...
Na razie weekend i chilluję jak umiem. Odpoczywam, bo ostatnio ze stresu mnie bardzo bolał brzuch...Stresy wywołują choroby i różne inne skutki uboczne w naszym organiźmie, a ja nie chcę więcej siwych włosów, więc...
~Idę sam, właśnie tam, gdzie czekają mnie.~
Baj baj.

niedziela, 15 maja 2016

Mama vs. Tata


U mnie w domu gotuje tata, a mama potem po nim sprząta. Bez taty- ciężko byłoby z jedzeniem i też czasem finansowo. Bez mamy- wszystko zarosłoby brudem, odcięliby prąd, chodzilibyśmy jak obdartusy xD
Mojej mamie wystarczy czasami raz coś wyraźnie zakomunikować, mając pewność, że słucha, czasami tylko napomknąć, a ona następnego albo tego samego dnia zaopatruje :) (-mamo, antyperspirant się kończy. -o, masz. Kupiłam ci, tylko nie wiem czy będzie ok.) Mój tata kupuje dokładnie to co się mówi i czasem jeszcze zapomina. O zrobieniu pewnych rzeczy można mu mówić tysiąc razy i bez skutku. Jak raz mu powiedziałam, żeby kupił coś do jedzenia, np. jakieś banany i bułki, to kupił tylko banany i bułki! Do mamy przychodzę po rady- jak załatwić to czy tamto, gdzie iść, o której cośtam jest czynne. Do taty- jak chcę coś związanego z samochodem- korek do gazu, płyn do spryskiwaczy. Albo jak trzeba coś naprawić. Mama- jadąc gdzieś zmierza prosto do celu, nie ma praktycznie ani jednej przerwy nawet na siku xD jak gdzieś jedziemy, bo się spieszymy i musimy szybko dojechać xD Dobra, czasem się zlituje i staniemy na stacji benzynowej albo do sklepu kupić jakieś sucharki xD Tata- jeździ raczej szybko, ale podróż jest też trochę wycieczką krajoznawczą. Zatrzymuje się na żądanie i sam też kupuje nam przekąski i napoje. Jak ja wiozę tatę- on jest ogólnie wyluzowany, opowiada mi o okolicach wokoło i innych ciekawostkach, ale też ma podzielną uwagę w tym momencie na jakieś zagrożenia. Jak wiozę mamę- pożal się Boże... "Aaa!! Do rowu wjedziesz! Jedź wolniej! Jedź szybciej! Omiń tę dziurę! Ale nie tak, bo do rowu wpadniesz! Nie skaszaj tak zakrętów! Walnęłabyś w niego!" itd. Chwała Bogu, nie walnęłam. Mama sama skasza dość mocno zakręty i czasem w nie wjeżdża wyrzucając na luz, a potem na trzecim biegu, więc... Poza tym już nie mówię o jechaniu trzymając się mocno prawej strony, aż jechaniu po liniach, bo mama stwierdziła, że kiedyś tam w Niemczech słyszała, że one grały melodyjki po najechaniu na nie... xD Tak sobie to zakodowała w pamięci. Tata- opowiadacz historii, ciekawostek, kawałów. Mówi i mówi, mówi i mówi. Czasem trzeba go ciągnąć, żeby przestał i żeby móc wrócić do domu. Mama aż taaak rozmowna nie jest. Tata- pasjonat ogrodnictwa, nie myśli zbyt dużo o tym, co ktoś o nim pomyśli. Nie ma krępacji chodzić po galeriach w kaloszach. Boso też by chodził. Jak Cejrowski xD Mama- przeciwieństwo, raczej nie wyjdzie nieumalowana, a za tatą w kaloszach szłaby w pewnej odległości.
Dużo by pisać, ale rodzice to rodzice, z wszystkimi ich dziwactwami, z całym ich temperamentem i bagażem doświadczeń. Kochajcie swoich rodziców. :)
(I pamiętajcie, że Dzień Matki wkrótce.)

wtorek, 10 maja 2016

Drama-t

 Rodzice obojga giną w wypadku. Tunel, spadające z sufitu kamienie czy raczej beton? Jemu zostaje, z tego co pamiętam, bodaj tylko matka, a jej ojciec. Chłopak po pewnym czasie trochę podrasta, dziewczyna znajduje pracę w planetarium. On, spotyka ją, zakochuje się. Ona- zdaje się go nie zauważać- kolejny dramat. Bum! Okazuje się, że ona jest niewidoma. Mimo wszystko też się w nim zakochuje. Odkrywają możliwość operacji. W tym czasie on odkrywa u swojej młodszej siostry chorobę. Nie pamiętam czy przed tym też jego matka umarła? Być może. Na domiar złego kiedy ona ma operację, on przychodzi, żeby dać jej list pożegnalny, bo musiał lecieć do Ameryki, ze swoją siostrą na operację. Ojciec niewidomej dziewczyny ukrywa przed nią ów list. Dziewczyna nie dowiaduje się co stało się z chłopakiem. Ona odzyskuje wzrok, on wraca po latach do kraju...
 Tak zapamiętałam fragment jednej z dram, której kilka odcinków obejrzałam kiedyś z koleżanką. Dramat za dramatem. xD Jednak oglądając to razem tak się naśmiałyśmy, bo taka akcja, nagromadzenie nieszczęśliwych wydarzeń było aż do granic absurdu xD
Takim wspomnieniem chciałam się dzisiaj podzielić. Razem raźniej. Razem zabawniej :)
Btw, Is it possible? X'D

poniedziałek, 7 marca 2016

Nie na temat

Bawi mnie to. I jednocześnie nie xD
A z dzisiaj...?
 Ten poniedziałek nie zaczął się zbyt ciekawie. Widziałam wypadek tira (nie byłam świadkiem, ale widziałam trochę skutki mimo zagrodzenia terenu przez policję). Potem sama byłam nieuważna i miałam niefajną sytuację już na końcowym odcinku swojej trasy. Niewyspanie i roztargnienie. No i ta sytuacja z tirem. Jednakowoż w moim wypadku nikomu nic się nie stało, w przeciwieństwie do tira i innych uczestników tego zdarzenia- wypadek śmiertelny. Po mojej sytuacji duży niesmak pozostał. W wypadku tira- zostało dużo więcej i mniej równocześnie. Jak kruche jest życie i ile kosztuje zmęczenie i nieuwaga?
Mnie zostały pretensje. Do samej siebie i własnej głupoty. Dlatego nie lubię jeździć po mieście. Zbyt dużo nierozgarniętych pieszych, którzy myślą, że auto zawsze wyhamuje i w ogóle nie patrzą jak idą! Nawet jak się ma pierwszeństwo gdzieśtam jako pieszy to wypadałoby się rozejrzeć, nieprawdaż? Pewnie on miał pierszeństwo. Ale ja wjeżdżałam w taką ślepą uliczkę. Pasów nie było, potem się rozglądałam za innymi znakami, ale nic nie zauważyłam. A facet tylko biegł i gapił się przed siebie. Nie, żeby coś, ale chyba parki są lepszymi miejscami do biegania niż wąskie, zatłoczone uliczki gdzie wiecznie nie ma gdzie parkować? Ale w tamtym miejscu to już moja druga sytuacja. Wcześniej, przypomniałam sobie, wyjeżdżałam z tej ślepej uliczki i skręcałam w lewo. Prędkość- mała. A tu dwie babki sobie po przeciwnych stronach ulicy gadają do siebie i nagle jedna sobie postaniwiła wejść na ulicę! A jeszcze kiedy uczyłam się jeździć i miałam okropny dzień na jazdach, bo mi nic nie wychodziło i babka, z którą jechałam nie była za sympatyczna. No i jakaś typiara to mi chyba celowała na maskę, bo przebiegała sobie na czerwonym
No, a poza tym to jeszcze inne miałam incydenty. Głównie z chamskimi kierowcami, co zajeżdżali mi drogę- wyprzedali i za wcześnie chcieli wrócić na prawy pas, koleś mnie wyprzedził na takim mocnym zakręcie (tzw.ślimak, bo z 360°), na jednokierunkowej i to używając do tego pasa wyłączania!
 Ech, chcę już o tym wszystkim zapomnieć i żeby takie sytuacje się już nie powtórzyły i żadne inne się nie wydarzyły... Wcześniej z moich głupot to miałam tylko akcję z czarnym kotem, w nocy, który wybiegł mi pod koła, ale chyba przeżył, bo go nie widziałam już po samym fakcie.
Najlepszym się zdarza...
 Jutro kolejny dzień. Ze znienawidzonymi, nudnymi zajęciami. I aż mam ochotę je olać...
Ech, sił mi braknie.

czwartek, 11 lutego 2016

Co mnie smuci, a za co jestem wdzięczna

 Wiesz jakie to jest okropne?
Usłyszeć (a nawet czasem nie usłyszeć, bo ktoś ci nie ma odwagi powiedzieć tego w twarz!) teksty typu "jesteś wkurzająca!", "twoje komentarze są zbędne", "nikt cię nie pytał o zdanie" itp.?... Ale nie martw się- "w twarz" też to usłyszałam i przyjęłam do wiadomości.
Jednocześnie- mówi mi się, że nie mam prawa do pomyłek, do ucieczki, DO SŁABOŚCI.
Jestem osobą bardzo wrażliwą, emocjonalną. Hormony i bycie kobietą się do tego przyczyniają (i doskonale wiem, że nie są wcale dla niczego usprawiedliwieniem). Bywam pesymistyczno-realistyczna i ciężko mi czasem wykrzesać entuzjazm i wyjść ze swojej skorupy, bo gdy tylko próbuję, zaraz ktoś mi przypomina gdzie jest moje miejsce.
Dobrze wiem jak to jest być gdzieś niechcianą. To też nie jest miłe. Najbardziej bolą ciosy od osób, które nigdy ich nie powinny były zadać. Ktoś może nawet coś powiedzieć/napisać w miłym zdawałoby się tonie, ale z ich ust to największa obraza, bo usta mówią co innego, a po ich całym jestestwie widzi się, że tobą gardzą.
 Może i jestem wkurzająca. Nie wszyscy muszą mnie lubić. Nie. Problem jest też w tych, którzy uważają mnie za zbyteczną i nie dostrzegają mojej wartości.
 Tak, jestem słaba. Bacz, abyś ty nie upadł, bo ja chociaż leżę to powstanę, będę się czołgać, nie poddam się. Nie przegram.
Bo choćby wszyscy mnie opuścili i zrezygnowali ze mnie- jest taki jeden Ktoś kto ze mnie nie zrezygnuje i kto kocha mnie mimo tego jak drobiazgowa, wkurzająca, mało taktowna, słaba i do bólu szczera jestem. Tylko dzięki Niemu żyję. Gdzieś rok temu- mogłam naprawdę umrzeć
 Miałam operację- wyrostek, za długo czekaliśmy, żeby coś z tym zrobić. Myślałam, że się czymś z jedzenia przytrułam, ale nie. Ból się powiększał, dolegliwości się wzmagały, a gorączka rosła. Trafiłam do szpitala, nie wiedzieli co mi jest. Cały czas mnie badali, naciskali itp. Przenosili z oddziału na oddział. W końcu zapadła decyzja- na stół z nią. Byłam zrozpaczona. Bałam się. Później okazało się, że w jamie brzusznej miałam rozlaną ropę. Tyle jej było, że zapełniłaby dużą butlę. Po tym wszystkim byłam bardzo słaba i doszło jeszcze, że zakazili mnie bakterią. Długo leżałam w szpitalu i jeszcze potem zmagałam się ze skutkami tego wszystkiego i samym procesem rekonwalescencji.
Mogłam umrzeć, ale żyję.
Więc dziękuję Bogu, bo choć jestem marnością, On widzi we mnie wartość. Po coś jestem na tym świecie, a istnienie moje czy twoje nie jest żadnym przypadkiem! I jest Ktoś kto chce nadać memu i twemu życiu większy sens.
Dziękuję Bogu za Jego łaskę.
Moja pyzata twarz przed i po szpitalnych zmaganiach

poniedziałek, 8 lutego 2016

Być kobietą...

...Jest tak bardzo trudno.
Albo mieć tak silną potrzebę piękna- żeby patrzeć i otaczać się pięknymi rzeczami.
No, bo przecież- jak tu wybrać? Ta torebka pasowałaby mi do bluzeczki, a poza tym na co dzień, bo czarny przecież pasuje do wszystkiego, prawda?
 Z drugiej strony, tamta jest jaśniutka, pastelowa, słodziutka! Kojarzy się z wiosną i pasowałaby mi do 2 par butów, które są jeszcze przecież w pudełkach, czekając na cieplejsze dni.

 Poza tym- o! Japonki będą, tylko za 19,99zł, a mnie przecież ich brakuje- a to na wyjazdy, a to na plażę. W końcu- lato coraz bliżej nieprawdaż?

A co to? Buty w kształcie lodów, ciast i ciastek?! LODÓW, CIAST I CIASTEK?!
Ale z Hameryki sklep i drogo strasznie. Ee. To tylko pocieszę wzrok. (Btw ta pani nosi za duże buty)
A buty? Bajka. Na obcasie, płaskie, na słupku. Delikatne, surowe. Na co dzień i na okazje niecodzienne. Tyle piękna. Tyle pokus. Dlatego tak trudno jest być kobietą.

środa, 27 stycznia 2016

Co robią studenci, żeby się nie uczyć?

 Oglądają seriale, youtube'a, swoje paznokcie... Słuchają muzyki, wydają pieniądze, których nie mają, jedzą, piją herbatki, siedzą przed otwartymi notatkami albo nimi rzucają. Generalnie...O, ale szumi wiatr! Czyli dekoncentracja pełną gębą.
 Na razie jest okej. Mam na koncie kilka sukcesów, z których jestem uradowana jak Maria Skłodowska-Curie na imprezie.
 Jednakowoż...pewne rzeczy nadal są w stanie zawieszenia lub przede mną. Jutro- dydaktyka i gramatyka praktyczna. Najgorzej, bo czuję się jakbym musiała siedzieć do nocy, żeby to zrozumieć i zapamiętać.
 What is to do?
Czekamy na wyniki z literaturoznawstwa, te dwa egzaminy przede mną plus egzamin z teorii akwizycji i jeśli Bóg da, że to wszystko zaliczę wtedy- koniec, jestem wolna na 2 (góra 3) tygodnie ;__; czekam tej chwili. Ach, no i jeszcze walka z rejestracją na seminaria na usosie. Help! ;__;
Do usłyszenia wkrótce...