poniedziałek, 4 listopada 2013

O Working!

 Tyle razy miałam już temat, o którym chciałabym napisać na blogu, jednakże laptop był wciąż pod czyjąś kontrolą (i to wcale nie moją)... Teraz kiedy w końcu udało mi się zalogować na Bloggera znów mam pustkę w głowie.
Bo o czym pisać? Żadna rewolucja Magdy Gessler się u mnie nie dokonała, niebo nie spadło mi na głowę.
Klasa maturalna= wiele nauki= mało czasu dla siebie i swojego hobby. To chyba wie każdy. No chyba, że się jest mną i przedkłada się przyjemne nad pożyteczne.
Ostatnio więc obejrzałam dwa sezony anime pt. "Working!". Z założenia komedia (chociaż z tym humorem bywa różnie). Nie mniej jednak były momenty kiedy uśmiechałam się pod nosem. Komizm ma ogólnie polegać na postaciach. Jest sobie ot zwyczajna restauracja rodzinna, zowie się "Waganaria" (rodzinna w sensie, że dla rodzin, nie że prowadzi ją rodzina). Pewnego dnia kierowniczka posyła swoją pracownicę, żeby znalazła kolejnego pracownika, bo rąk do pracy mało. A że nasza Taneshima jest raczej niskiego wzrostu (z tego powodu doskwierają jej również kompleksy) to właśnie z tego powodu, uznając ja za "kawaii" na zatrudnienie zgadza się Takanashi. Wszystko co malutkie jest dla niego słodziutkie i ma na tym punkcie obsesję (wiecie np. szczeniaczki, pluszaczki, dzieci, rozwielitki... Tak, to nie jest błąd. ROZWIELITKI.). Tak więc mamy tutaj: leniwą kierowniczkę, która ciągle każe robić sobie desery, jedną jej wielką 'fankę', która się na to zgadza, kucharza-ponuraka, który żywi względem niej nieodwzajemnione uczucia (nieodwzajemnione po części dla uwielbienia kierowniczki, a po części wynikającego po prostu z niskiego IQ i brakiem intuicji owej Yachiyo), drugiego wszystko widzącego kucharza, Inami- bojącą się mężczyn niewiastę. I z tego powodu przez większość odcinków pojawia się tutaj... Jak to inaczej nazwać? Mordobicie xD Są też różne, inne postaci, m.in. cztery siostry Takanashiego... Dosyć oryginalne...
Anime nie wymaga zbyt dużej angażacji intelektualnej przez co było dla mnie po prostu lekką, przyjemną serią (szkoda, że z niezakończonymi wątkami w 2-gim sezonie, ale ponoć ma być kontynuowane). W pierwszym sezonie openingi i endingi są całkiem spoko, melodyjne, wpadają w ucho. Ich tekstów nie skomentuję, bo są bezsensowne. Natomiast w 2-giej serii aż miałam ochotę wyrzucić przez okno urządzenie, na którym oglądałam owe anime.
Jeśli kogoś zainteresowała ta mieszanka postaci to zapraszam do obejrzenia, a ocenę pozostawiam wam we własnym zakresie, bo przecież każdy ma inny gust, a o gustach się nie dyskutuje ;)
 Także jak widać. Napisałam co wiedziałam. ;P
Stay tuned.

Dziane
じゃね

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią, nie gryzę ;D