piątek, 15 listopada 2013

SAO...

 Hej!
Obejrzałam SAO...
Moją jedyną reakcją było: "COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO??????!?!?!?!?!?!?!"
Pierwszy sezon mi się podobał (teorytycznie jest tylko jeden sezon, ale tylko teorytycznie).
"Rok 2022. Rewolucyjna technologia NerveGear ma umożliwić zanurzenie się w wirtualnej rzeczywistości w stopniu do tej pory niedostępnym, wysyłając bodźce bezpośrednio do mózgu użytkowników. Akihiko Kayaba, twórca systemu, stworzył jednocześnie pierwszą grę wykorzystującą ten wynalazek – Sword Art Online. Jej premierze towarzyszyło niezwykłe zainteresowanie, jako że przygotowano jedynie dziesięć tysięcy kopii. Jedną z nich posiada były beta tester, Kazuto Kirigaya. Po zalogowaniu odkrywa jednak podstawowy problem – z gry nie można się wylogować. Wkrótce wszyscy gracze dowiadują się z ust samego twórcy, że aby uwolnić się z gry, muszą pokonać stu „bossów” na kolejnych piętrach latającego zamku Aincrad, w którym się znajdują. Jest tylko jeden haczyk – jeśli stracą wszystkie punkty życia, NerveGear zabije ich za pomocą silnego impulsu elektromagnetycznego wysłanego prosto do mózgu. To krótkie ogłoszenie rozpoczyna grę, w której stawką jest życie dziesięciu tysięcy osób" z Tanuki
Tym razem nawet nie wiem jak zabrać się za recenzję, nie mam weny. Tego anime się nie da opisać, trzeba po prostu obejrzeć...
Nie powiem, jest też wątek romantyczny, za który ten tytuł ma u mnie plus, ale nawet, gdyby go nie było, sam problem przejścia 100 leveli, żeby przejść grę, brak możliwości wylogowania się i zgnięcie w grze=przysmażenie mózgu w realu wydają się interesujące.
Drugi sezon w pojęciu wielu ludzi był jakby na siłę z czym się po części zgadzam. Wiadomo, że po zakończeniu pierwszego główny wątek nie został zamknięty i wymagał kontynuacji, ale kontynuacji z prawdziwego zdarzenia, a nie... Tego co nam dano. Druga seria stanowiła spadek szacunku do poziomu bliskiego parteru, a i problem, który tam przedstawiono był strasznie irytujący. Problemem była pewna osoba. Psychiczna osoba...
Ale, jak już mówiłam- nie da się opisać słowami. Trzeba obejrzeć...
Dziane
じゃね

PS.
Jak dobrze być z powrotem w miarę na bieżąco z Naruto Shippuuden. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią, nie gryzę ;D