piątek, 8 listopada 2013

Rutynowa melancholia

 Kręcenie się w tę i we w tę. Noszenie sterty ubrań do szaf i szafek z krzeseł tylko po to by za jakiś czas znowu się tam znalazły. Bo tak przecież wygodniej, wszystko pod ręką. Ale zaraz... Tę bluzkę nosiłam wczoraj, a te spodnie nosiłam prawie tydzień, jeszcze ludzie sobie co pomyślą o stanie mojej higieny osobistej! I znów migracja do szafek z czystymi ubraniami, a sterta na krzesłach się piętrzy i piętrzy...
Gdyby ktoś zajrzał do moich szafek zobaczyłby wepchane na chama ubrania, niekoniecznie wyprasowane, bo właśnie się zgniotły cisnąc się wzajemnie. Można by też pomyśleć, że jestem jakimś emo- kolory dominujące- czerń, szaro-bure odcienie i fiolet, czasami z domieszkami takich szalonych kolorów jak gaciowy róż.
 Tu chusteczki się walają, tam znowu papierki, a skoro ktoś do mnie w końcu przychodzi i to ktoś kto się zapowiadał i zapowiadał, że przyjdzie, ale zawsze jakoś było nie po drodze, bo albo to mnie coś wypadało albo tej osobie, to wypadało by w końcu coś z tym syfem zrobić. Ale, och ironio! Mój słaby układ odpornościowy znowu zaprosił sobie jakiegoś gościa w postaci bakterii i wirusów tak więc- po raz kolejny jestem chora. W długi weekend. Nie wiem więc czy znowu moje przeziębienie nie pokrzyżuje mi planów. Trochę z podłogi i krzeseł zgarnęłam, że wygląda to bardziej przyzwoicie. Stylistyka artystycznego nieładu, bo śmiecie, z którymi nie wiadomo co zrobić zostały upchnięte w kąt z nadzieją, że nikt się nie zorientuje. Jeszcze parę rzeczy zostało na jutro. W tym odkurzanie, którego nie znoszę, a jest moim domowym obowiązkiem...
Bycie trędowatym (patrz: będę cię unikać, bo mnie jeszcze zarazisz) ma swoje plusy, ale zdecydowaną większość stanowią te minusy. Człowieka znów dopada melancholia i samotność. Niektórzy ludzie w weekendy imprezują. Mnie to nigdy nie kręciło. Czego bym chciała to po prostu pozamulać w gronie tych, którym na mnie zależy. To zazwyczaj mnie trzeba wyciągać, żeby się spotkać. Jeżeli sama nie proponuję spotkania to nie znaczy, że mi na kimś nie zależy. Po prostu brakuje mi odwagi, bo być może ta druga strona ma już plany. Niby z jakiego powodu ktoś chciałby się ze mną spotkać? Nie jestem rozrywkowa. Jedynym szczytem szaleństwa jaki mogę komuś zaproponować to herbata i rozmowa, ewentualnie obejrzenie jakiegoś filmu bądź coś w tym stylu. Bardziej zależy mi, żeby kogoś poznać. Nie cierpię płytkich znajomości- że komuś od czasu do czasu powie się "cześć", a ktoś spyta "co słychać?", kiedy tak naprawdę w ogóle nie zależy mu na odpowiedzi, oczekuje tylko "ok" kiedy być może tak ok wcale nie jest, a serce krwawi...
"Life is brutal and full of zasadzkas..." warto mieć przy sobie ludzi, których naprawdę obchodzisz. Każdy potrzebuje przyjaciół nawet jeśli o tym nie wie...
Cdn?

Dziane
じゃね

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią, nie gryzę ;D