wtorek, 28 maja 2013

Móc oglądać anime w szkole *.*

 Hejka!
Dziś dzielę się z wami moją ekscytacją i radością <3
Moja mama ma nowy telefon, którego póki co nie używa, bo nie ma karty do niego, więc ja zabieram sobie go do szkoły, żeby móc posiedzieć na WiFi (internet za darmo *.*).
Pobierałam jakieś gry, aż sobie pomyślałam: "Zaraz? A co się stanie jak w tych aplikacjach wpiszę 'anime'?" Klikam, wpisuję, patrzę: anime-shinden video i nie żałuję decyzji, że natychmiast kliknęłam "pobierz". Teraz jeśli mam dostęp do WiFi mogę oglądać w świetnej jakości animee <3
Wiadomo, niektóre nie wchodzą, bo playery zepsute, ale cóż...
Dziś w szkole na lekcjach, na których były nudy i można było się z telefonem zakamuflować (fizyka i biola) obejrzałam 2 odcinki Shingeki no Kyojin :D
Tylko bez dźwięku, bo musiałam przecież być cicho, ale żałuję, że koło szkoły nie mieszkam czy coś, bo mogłabym łapać stamtąd zasięg xD
Haha xD Albo przyjeżdżać samochodem pod szkołę po lekcjach czy coś i siedzieć i oglądać <evil laugh> hłehłe hłe
A tak szczerze? To chciałabym mieć w domu wifi, ale nie wiem co zrobić, żeby je mieć. Wiem, że trzeba mieć router i na tym moja wiedza się niestety kończy. Może ktoś mógłby mnie oświecić w tym temacie?

DZIANE!
じゃね

sobota, 25 maja 2013

Po prostu

 Hej wam!
Znów trochę czasu upłynęło zanim cokolwiek napisałam.
Nic się nie dzieje. Rutyna- szkoła-dom, dom-szkoła. Zakuwanie, walka o przetrwanie.
Niektórzy nauczyciele już z tym dorabianiem ocen przesadzają, a przede mną jeszcze napisanie pracy literackiej w zeszycie- porównanie dwóch wierszy, analiza i interpretacja, czyli coś czego nie lubię najbardziej. Rozbierać wierszy na części pierwsze >.<"
Pogoda za oknem wietrzna i deszczowa, a ja jeszcze zamierzam się za około godzinkę, półtorej wybrać do koleżanki- z buta albo rowerem, tylko nie wiem czy czasem nie mam flaka.
Szkoda, że taka brzydka pogoda, bo też dziś mi całkiem ładnie makijaż wyszedł (a rzadko go robię, bo zazwyczaj nie mam czasu) i trochę się obawiam, że jak wyjdę w taką pogodę to za wiele z niego nie zostanie, zwłaszcza, że mój eyeliner nie jest wodoodporny i jedna kropla wody wystarczy, żeby zniknął -.-"
Cóż- życie.
No i właśnie z nudów robiłam sobie zdjęcia kamerką i postanowiłam jedno wstawić na bloga xD
A tak ogólnie to pozdrawiam! xD
Recenzje kolejnych anime pojawią się jak coś obejrzę, bo po prostu- transfer, transfer i jeszcze raz transfer.
3majcie się i oby u was było cieplej niż u mnie!

DZIANE!
じゃね

czwartek, 16 maja 2013

Przeziębienie i jego efekty

 Hejka!
Już od jakiegoś czasu nic nie pisałam i nie piszę, bo jestem chora i mam lenia.
A zaczęło się tak, że wyszłam do babci, zasuwałam na piechtę z torbą ze swoimi rzeczami, musiałam iść pod górkę, wiał wiatr. Więc się spociłam i przeziębiłam, a to dlatego, że rodzice się śpieszyli jechać na jakieś urodziny czy coś i nie mieli czasu mnie zawieść (albo dlatego, że w ogóle chciałam się gdzieś z domu ruszyć).
Tak więc od niedzieli się źle czuję, biorę antybiotyk (3-dniowy) i czekam kiedy w końcu zacznie działać, bo póki co to tylko potworny ból gardła mi odszedł, ale jak nie miałam kataru, a mówiłam tak jakby przez nos to jak nagle go dostałam...Po prosty wszędzie wokół mnie walają się chusteczki, a picie witaminy C w postaci musującego płynu, łykanie Rutinoscorbinu, psikanie żelem do nosa nie wiele mi pomaga. Może na dosłownie parę minut hamuje ten katar, ale nic więcej. Poza tym od tego troszkę boli mnie głowa- od smarkania się- i jeszcze mam trochę stan podgorączkowy. Suche powietrze w pokoju mi nie pomaga, a jak otwieram okno to za bardzo mi wieje i chce mi się kichać. Taki impas...
Więc z nudów zaczęłam oglądać filmy, słuchać kazań z płytek, czytać książki, grać w gry...
Na początku grałam na PSP w Prince of Persia: Rival Swords. I grałam w to tak długo, a tu cały czas gra idzie i idzie do przodu. To się trochę zirytowałam- zwłaszcza takimi momentami kiedy coś było na czas (było się w trybie tego 'zjaranego' księcia- inaczej nie mogę powiedzieć skoro on taki czarny się robi), a ten etap gry już i tak sam w sobie był stresujący. Doszłam do momentu kiedy nasz książę spotkał jakąś tam Hinduską księżniczkę (?)- oni po angielsku gadają dlatego niektórych rzeczy nie wyłapuję tak jak takich informacji xD I ona mnie trochę wkurzyła- ja tu skaczę po ścianach, biegam po pałacach, narażam się na niebezpieczeństwo unikając straży i pułapek, walczę z olbrzymami, cofam się w czasie, jestem już tak daleko, a ta nadal chce, żebym udowodnił co jestem wart, bo jej to nie wystarcza. Ech, kobiety... xD
Poza tym grałam sobie w gry randkowe. Niektórzy pewnie znają Słodki Flirt i przyznam się bez bicia- gram w to, bo to całkiem spoko gra, ale że póki co nie ma kolejnych odcinków w wersji polskiej to wchodzę tylko po to, żeby wbić Punkty Akcji i kasę, ewentualnie piszę ze znajomymi, których nie znam z tej gry (xD) i wychodzę, więc znalazłam sobie inną grę. LINK
Po angielsku, ale nie jest aż taka jakaś trudna do ogarnięcia i przy tym ma bardzo fajną fabułę- jesteśmy zamknięci (zamknięte- bo główna bohaterka to dziewczyna) w parku rozrywki, na nasz telefon mimo braku zasięgu przychodzą dziwne wiadomości, a na wyświetlaczu są dziwne numery. Nasz to 12. Co to może znaczyć? Czy zaczyna się walka o przetrwanie? Na to wszystko znajdziecie odpowiedź grając w tę grę. Ponadto- można z kimś pójść na randkę, a po rozwiązaniu całego tego bałaganu i powrocie do rzeczywistości może nas czekać całkiem słodka niespodzianka ;)
Pobrałam też taką grę "Always Remember me", ale to tylko trial, więc za dużo w niej nie zrobiłam, a za pełną wersję trzeba płacić :(( Ale jest o tym, że główna bohaterka ma chłopaka i z tym chłopakiem jest, jadą na motorze i...Zdarza się wypadek, bo kierowca jadący z naprzeciwka jest pijany.Oboje trafiają do szpitala. Amy (nasza postać) wychodzi z niego praktycznie bez szwanku, bo Aaron (jej chłopak) ją osłonił własnym ciałem...No właśnie- Aaron. Z nim jest gorzej. Ma amnezję i w ogóle nas nie pamięta. Możemy przywrócić mu wspomnienia albo poszukać pociechy w ramionach innego, od nas zależy wybór. Ale moim zdaniem- tak się nie robi. Trzeba być z tą drugą osobą na dobre, ale też na te złe! Co by to o nas mówiło, gdybyśmy w takiej sytuacji z płaczem uciekli do innego?
Tia... Tylko dlaczego w takich sytuacjach eks-dziewczyny wyrastają z pod ziemi niczym grzyby po deszczu wmawiając ukochanemu, że to one są jego ukochanymi?  Tego nie wiem. Nie wiem też skąd ta cała Abigail wiedziała o wypadku?
Tak więc jeśli chcecie to możecie pobrać tę grę, ale możecie dojść tylko do pewnego etapu... Jeśli ciekawi was co mogłoby się wydarzyć dalej to zróbcie tak jak ja: wrzućcie tytuł gry w wyszukiwarkę grafik google i "ta dam!". Ja już lukam jak grały inne dziewczyny. ;)
Także to tyle na dziś. 3majcie się ciepło!!


DZIANE!
じゃね

sobota, 11 maja 2013

Hakuouki Shinsengumi Kitan- mam cię zabić?

 Hej wam!
Dzisiaj postaram się ogarnąć recenzję anime Hakuoki Shinsengumi Kitan.
A więc tak- akcja dzieje się w erze Edo, w Japonii (jednakże później przechodzimy przez kolejne epoki historyczne). Główną bohaterką jest Chizuru Yukimura, która przebrana w chłopięce fatałaszki wplątała się w niezłe kłopoty, a później jeszcze zobaczyła to, czego widzieć nie powinna i tym samym została uznana za winną i skazaną na śmierć...
Tak się więc to wszystko zaczyna.
Wspaniałomyślnie jednak samurajowie, którzy mieli wykonać na niej wyrok ułaskawiają ją. Dlaczego?Czy dlatego, że stwierdzili, iż nie jest winna? Z litości? Czy może z powodu tego, że odkryli jej kobiecy sekrecik? Sami osądźcie (najlepiej oglądając 1-wszy odcinek). W ramach...Kary? Chizuru wbrew zasadom samurajskim zamieszkuje z grupą mężczyzn i robi za służącą pomoc.

O GŁÓWNEJ BOHATERCE

"Co to? A to taka fajna katana. Pytasz po co mi ona? A, no wiesz...Fajnie wygląda..."-własne
Chizuru zostaje przedstawiona jako córka medyka, który zaginął. Dlatego nasza dziewoja nie spocznie póki go nie odnajdzie...Chyba... Została wyposażona w całą masę irytujących cech osobowości i miecz samurajski. Ho ho ho! Śmiem stwierdzić, że śmiało sobie dziewczyna poczyna, bo raz jej się nawet zdarzyło wyzwać jednego takiego na pojedynek... Tia...Tyle, że...
"Stój! Znam karate, taekwondo, aikido i...Jeszcze kilka innych fajnych słów..."
Nasza głupiutka istotka płci żeńskiej mimo, że cho-cho-chodziła do dojo i rzekomo powinna mieć jakieś umiejętności w zakresie sztuk walki okazuje się jednak, że bynajmniej. Jest całkowicie bezbronna. Cały czas włazi tam gdzie nie trzeba i jak ostatnia sierota czeka na pomoc swoich samurajskich koleżków, którzy o dziwo za każdym razem się pojawiają (zastanawiam się, co by było jakby została ze swoimi problemami sam na sam?) by ratować jej tyłek. Całe to makabryczne wręcz nagromadzenie bezradności i oczekiwanie za każdym razem na ocalenie życia sprawia, że Chizuru stała się dla mnie jedną z najbardziej irytujących postaci w anime z jakimi kiedykolwiek udało mi się spotkać...
WYGLĄD
Jako, że Yukimura została zmuszona do ciągłego udawania chłopca, więc nie widujemy jej raczej w kobiecych fatałaszkach i jej "kobiece" kształty pozostają jako taką tajemnicą. Jednakże byłoby to mniej upierdliwe, gdyby choć od czasu do czasu zmieniała ciuchy. Nikt jej nie mówił, że to niehigieniczne tak ciągle nosić to samo?
Raz tylko zaszalała w odcinku 8 bodajże (i to nie z własnej woli) wdziała coś sensowniejszego.
Po boku dodaję tylko śmiałą wariację na temat jej możliwego wyglądu, w żadnym stopniu nie odzwierciedlającą rzeczywistości, więc proszę o nie sugerowanie się tym obrazkiem xD

ZA MUNDUREM PANNY SZNUREM

Do naszej sierotki Marysi zostaje więc doklejone stadko mężczyzn.
Swoją drogą- zawiodłam się. Kiedyś polecała mi to anime koleżanka, ja też w necie popaczałam, że to shoujo historyczne, ale okazało się, że historia stanowi tylko tło, a samurajowie tak naprawdę walczą całkiem bez sensu, jakby po prostu za dużo testosteronu ich do tego popychało...
A a propos shoujo w tym anime to...
"Nic tak nie mówi: kocham cię, jak porządny cios w nos"-zasłyszane
I te słowa chyba trafnie opisują całą atmosferę romansu w tym tytule, bo nawet jeśli jakiekolwiek uczucie miało szansę jakoś zaistnieć, to zostało brutalnie uciszone. Nie spodziewajcie się romantycznych scen z wzniosłymi słowami mówiącymi o wspaniałej miłości do końca tęczy. Oglądając ten pierwszy sezon w ogóle nie wyczułam absolutnie żadnej chemii między postaciami mimo, że przecież Chizuru lawiruje wśród całego haremu mężczyzn.
Całkowicie poprawnym określeniem jest, że na główny plan w tym wątku wysuwają się Oshizou Hijikata (zastępca dowódcy) i Souji Okita.

MUZYKA

W sumie muszę przyznać, że opening był całkiem niezły, ale nic poza tym.


OCENA OGÓLNA

Podsumowując- akcja toczy się z zawrotnym tempem 5 bułków na godzinę, bohaterka jest wkurzająca, nie czuć chemii, do tła historycznego dorzucono dziwne wątki nadprzyrodzone (paczaj: wampiryzm), panowie również są nijacy, ale z pozytywów: są i tacy, z którymi poszłabym na koniec mapy xD <żard>. Tak więc moja ogólna ocena wynosi 3/10. W sumie przy każdym włączaniu odcinków miałam nadzieję, że tym razem będzie się dziać coś ciekawego. Niestety rozczarowywałam się po każdym słono zbuforowanym epizodzie.
Postanowiłam też obejrzeć drugi sezon Hakuouki, ale niezależnie od tego jak dobry miałby być to i tak nie zmieni on mojego zdania o tym anime i nie odnowi utraconego w moich oczach honoru, no i nie zrekompensuje mojego cennego, poświęconego czasu.
 Także to tyle w temacie.


DZIANE!
じゃね

czwartek, 9 maja 2013

Garść newsów

 Hej wam!
Już maj. Matury 3 klas (mnie to czeka za rok) i niby z tego tytułu jakieś ulgi... Och, tak... Są trzy dni wolnego (podczas gdy mój brat kiedy gimnazjaliści pisali testy też miał tyle wolnego + dostał dwa dodatkowe wolne dni przed 3 maja). Tylko, że ten... Już się skończyły. Słodkie lenistwo odeszło gdzieś na bok, żeby móc znów wrócić do szarej, szkolnej rzeczywistości, stert prac domowych i absurdalnych sprawdzianów i klasówek.
 Dziś byłam na zakupach. Musiałam z rana wstać, bo pojechałyśmy do pewnej miejscowości, na rynek, którym się zachwycają moje koleżanki, bo ponoć tanio można kupić ciuchy. No, czy to tanio? Niekoniecznie, bo o ile 10 zł za koszulkę to taniocha to już 90 zł za rybaczki? Absurd.
Kupiłam sobie buty, 3 bluzki i sukienkę xD (już nie wspominam o tym, że moja mama też kupiła mniej więcej tyle samo ciuchów co ja, więc się trochę wykosztowałyśmy). No więc kiedy kończy się kasa, kończy się impreza shopping xD więc zajadając się jabłkiem kupionym na tymże rynku wróciłam do domu bogatsza o ciuchy, a uboższa o... pieniądze.
Sukienka mi się bardzo spodobała.
Rynek jak rynek- pełen...Sama nawet nie wiem skąd oni byli. Z Rumunii? Z Turcji? Skłaniałabym się ku tej drugiej opcji chociaż może w ogóle to żadna z nich?


A tak z innej beczki: Lista anime, które chciałabym obejrzeć stale się powiększa... Ale tak mało transferu, tak mało czasu.

Zabrałam się za oglądanie Hakuouki Shinsengami Kitan i póki co obejrzałam 2 odcinki.
Fajnie się zapowiada. W ogóle anime, które jest połączeniem romansu z tłem historycznym (często w takich tytułach występują elementy nadprzyrodzone, ale czy to dobrze czy źle ciężko mi stwierdzić) to po prostu strzał w moje serce <3
Więc póki co jak będzie mi dane to sobie obejrzę, potem zapewne naskrobię jakąś recenzję.
Także- do przeczytania!


DZIANE!
じゃね

czwartek, 2 maja 2013

Z życia...

 Hej wam!
Dawno nie pisałam- bardzo intensywny czas w szkole i inne czynniki na to wpłynęły.
Działy się i dzieją różne rzeczy, ale dzisiaj o góra dwóch.
Między innymi o tym:
Byłam wczoraj w hipermarkecie z mamą i bratem. Stały sobie jakieś kosmetyki. Mama oczywiście musiała podejść. Za cel wybrała sobie antyperspiranty, a ja jako, że nie lubię tej firmy powiedziałam głośno co o niej myślę- po prostu, że jest beznadziejna. No i pani, która stała obok zaczęła się oburzać, że jak to, to przecież bardzo dobra firma itp. itd. i że jej tam bardzo odpowiada. A ja sobie myślę: "Kobieto!! O CO CI CHODZI?! Matko, czy ja się pytałam kogoś o zdanie???" No i swoją drogą: przecież starsze kobiety (bo ta była około 50-tki) nie mają takiego problemu z potliwością co osoby w wieku dojrzewania, to na jakiej podstawie kobieta stwierdza, że kosmetyki z tej firmy są dobre? Od szamponu wyżej wspomnianej miałam łupież mimo, że szampon był przeciwłupieżowy, więc ja jakieś podstawy do swojej oceny mam.
No więc to tak. Swoją drogą- polska mentalność jest dziwna. Polak nie przemilczy sprawy, nawet jak to nie jego interes, a starsze panie w różnych środkach komunikacji miejskiej (i nie tylko) nie omieszkają powiedzieć wam historii swojego życia. I nie ważne czy tego chcesz słuchać czy nie.
 Z innych wieści...

Bardzo się boję, bo...
W najbliższym czasie mam mieć chirurgicznie usuwaną 8-mkę (mam ich w sumie do takiego usunięcia trzy, ale z dwiema najbliższymi pani ortodontka radzi się wstrzymać jeszcze przez rok). I strasznie mi się ryczeć chce, bo wcale mnie nie uspokaja fakt, że będę mieć znieczulenie- to nie jest dla mnie nic nadzwyczajnego, a i przy znieczuleniu, znając  mój dziwny organizm, nie znaczy to, że nie musi nic boleć. Po drugie to jest to, że przecież jakaś obca kobieta, u której nigdy nie byłam będzie mi gmerać w dziąsłach, a ja mam taki odruch przełykania śliny, nawet jeśli jej nie ma (a wtedy to jest dla mnie jeszcze bardziej stresujące i frustrujące- ta suchość w ustach). Po trzecie- szwy. Szwy na dziąsłach?! Co to ma być?! Po czwarte- słabe gojenie się dziąseł i opuchnięta twarz, a po piąte: czytałam trochę na forach o tym i wcale mnie wieści stamtąd nie pocieszyły, a tym bardziej jestem teraz roztrzęsiona. W kalendarzu przeczytałam dziś werset, o którym myślałam, ale mimo to nie przynosi mi ulgi "Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni" Mat.5,4 i od wczoraj myślę nad pewnymi słowami, które Bóg skierował do mnie kiedy modliły się o mnie pewne dziewczyny. Izajasza 43,2- mowa w tym wersecie, że gdy będę przechodzić przez różne trudności to Pan będzie ze mną, a ja wyjdę z tego zwycięsko (tak to interpretuję). Kiedy jakieś 3 miesiące temu usłyszałam to Słowo skierowane personalnie, do mnie, to nie miałam jeszcze pojęcia z jakimi trudnościami przyjdzie mi się zmierzyć...A tu zwalają się one na mnie jak wody rzeki, a ból jak ogień... Okazuje się, że mam chorą tarczycę i że tabletki będę prawdopodobnie brać do końca życia, później to, że w wakacje nie wolno mi przebywać na słońcu, bo od tabletek na trądzik, które biorę mogę dostać raka skóry, a teraz, że czekają mnie kolejne sensacje z zębami...
Jeszcze moje serce się nie uspokoiło, a znów przychodzi strapienie...
Póki co nie jestem w zbyt radosnym nastroju. Nie pozostaje mi nic innego jak się modlić i wylewać swój ból i frustracje przed Bogiem. Trzeba żyć. I przetrwać te próby...
Do usłyszenia.


DZIANE!
じゃね