środa, 21 października 2015

Serious stuff?

Brak sił. Brak motywacji. Halp. Robienie ćwiczeń na wykładach (!) mnie dobija. Tak samo zajęcia poprowadzone w taki sposób, że niemożliwością jest zrobić jakiekolwiek sensowne notatki. Chciałam się nauczyć czegoś nowego w pisaniu, bo mam w tym zaległości (i nie tylko, ale skrzętnie to ukrywam...Średnia 4,0- wciąż niewystarczająca i nie oddająca moich możliwości- gorszych, czasem lepszych, choć nie powiedziałabym) i okazuje się to fikcją na ten semestr, bo kolo jest luzakiem i chyba niczego się u niego nie nauczyłam do tej pory... Czwartek, piątek, weekend. Poniedziałek, wtorek, środa...weekend itd. itd.
Praktyki też rozwalają, a póki co to mieliśmy tylko jedne- jeden dzień. A tutaj, już- sobie studenty ustalą kto poprowadzi zajęcia i co będą studenty robić... -_-
Ach, gdyby tak znów dzieckiem być i beztrosko spędzać czas...