poniedziałek, 12 listopada 2012

Co tam po weekendzie?

 Ano właśnie nic ciekawego. Szybko zleciał. W sobotę mnie od rana do popołudnia nie było w domu, jak wróciłam to już ciemno się zrobiło, poodkurzałam trochę, a potem tak szybko nadeszła niedziela. Byłam w kościele, potem miałam nieogara i lekcje odrobiłam. Miałam dzisiaj klasówkę z wos-u, na którą się w ogóle nie uczyłam. Nie miałam motywacji. Żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce...
Nom. I pewnie dostanę jedyneczkę, ale co tam. Mam takie zaćmienie umysłowe ostatnio i przyznam szczerze- dopiero teraz, jak wróciłam do domu i zjadłam trochę czekolady to tak jakoś trzeźwiej myślę...
Poza tym miałam jeszcze dziś sprawdzian z biologii (<3)- zamierzam zdawać na maturze- ale przez to zaćmienie umysłowe nie potrafię obiektywnie ocenić jak mi poszło.
 W ogóle muszę brać takie tabletki, których efekty uboczne dopiero teraz odczuwam- oczy mam tak suche jak pustynia po prostu. Pisałam do mamy, żeby mi kupiła krople, a mama mi odpisuje: "Po co ci?" <facepalm> No chyba DO OCZU mi potrzebne, a do czego innego? O.o
Oglądam sobie teraz Bleach'a 65 odcinek tak poza tym.
Ech i jutro występuję na 2 godzinach (czyli 2-krotnie) w akademii z okazji 11 listopada. Jak zwykle będę się stresować i tremować. Oby wszystko gładko poszło. Będę się modlić, żeby nie pomylić wiersza i odpowiednio w takt muzyki zacytować hymn Polski. Trzymajcie kciuki ;)
A i jeszcze jedna rzecz- kotek mi zdechł. Szkoda. Ładny był, ale w sumie miałam już w swoim życiu tyle zwierzątek (już nie mówiąc o tych jakie mam aktualnie) i tyle z nich mi zdechło, a poza tym on taki jakiś chodził osowiały, dlatego ta nowina aż tak bardzo mną nie wstrząsnęła.
To tak tyle na razie ;)
DZIANE
じゃね

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią, nie gryzę ;D