poniedziałek, 1 października 2012

Pusty dzban huczy: "To nie garncarz mnie ulepił!"

Byłam w czwartek z klasą w kinie na "Jesteś Bogiem" i powiem, że mimo przekleństw co drugie słowo, którymi ludzie starają się tuszować swą ubogość językową i tego, że nie słuchałam i nie słucham, no i nie będę słuchać Paktofoniki to film był w miarę spoko. Pod sam koniec nawet w kinie się samoistna minuta ciszy zrobiła. Mnie tam zastanawiała cały czas ta jedna myśl przewodnia: "Jaki jest sens życia?" i myślę, że właśnie dlatego, że Magik nie umiał odpowiedzieć sobie na to pytanie, a dodatkowo nieźle sobie zaplątał życie to dlatego z nim skończył.
Ja osobiście też nigdy nie miałam celu w życiu, ale nigdy nie byłam tego świadoma. Żyłam jak mi się wydawało dobrze i zawsze myślałam, że póki będę spełniać dobre uczynki to będzie ok.
Moja rodzina chodziła do kościoła katolickiego (jak większość Polaków), aż pewnego dnia moja mama przestała i zmieniła, hm...Wyznanie? Mogę to określić tak: nawróciła się [przyjęła Jezusa do swojego serca i uczyniła Go swoim osobistym Panem i Zbawicielem], chociaż to nie świadczy o tym, że stała się jakaś idealna. Później moja siostra pojechała na jakiś obóz chrześcijański i też się nawróciła. Ja jako zagorzała, młoda katoliczka, powiedziałam sobie "Co to to nie, ja nigdy nie będę chodzić do jakiejś sekty", za którą brałam protestancki kościół mojej mamy. Pojechałam raz na taki obóz chrześcijański z Amerykanami. Było fajnie, poznałam nowe koleżanki i taką co miała bardzo podobne do mnie zainteresowania. Po pewnym czasie okazało się, że jest też ten obóz, tylko, że on się odbywa w ferie zimowe. Siostra mi powiedziała i się zgodziłam. Przyjechali ludzie niektórzy tacy sami co byli na letnim, ale też nowi.
Siostra zapoznała mnie z Karoliną. Okazała się bardzo serdeczną osobą, zdziwiło mnie, że od razu do mnie podeszła i z tego co pamiętam to mnie uściskała. Byli też inni ludzie, bardzo sympatyczni i jak zauważyłam- bardzo oddani Bogu. Modlili się swoimi słowami, czytali Biblię (!) co było dla mnie nie do pomyślenia, śpiewali i bardzo się w tym wszystkim cieszyli. Były różne warsztaty, na których rozmawialiśmy o ateiźmie, o Bogu i o przenajróżniejszych sprawach. Pewnego wieczoru ja i moja przyjaciółka (której zaproponowałam, żeby na ten obóz pojechała ze mną) nudziłyśmy się i myślałyśmy, że ludzie poszli gdzieś grać w mafię albo w coś podobnego. Okazało się, że nie. Ludzie poszli do kaplicy się modlić. No to my z przyjaciółką, poszłyśmy i usiadłyśmy w ławce i sobie z nimi też śpiewałyśmy te piosenki, które znałyśmy. No i nagle Karolina zaczęła się modlić swoimi słowami. Do dziś nie pamiętam o co się modliła, ale to było takie szczere,  że dotknęło mojego serca i zaczęło mi się chcieć płakać. Siedząc tak w ławce pomyślałam sobie "Co oni mają czego ja nie mam?" i naprawdę zaczęłam płakać, ale pozwoliłam sobie na to po szybkiej ewakuacji z tej kaplicy. Poszłam z przyjaciółką do toalety, ona mnie pocieszała, ale nic nie rozumiała, nie wiedziała dlaczego płakałam. Wróciłyśmy przed kaplicę jak się trochę uspokoiłam. Zaczęłyśmy sobie grać przypadkowo znalezionym balonikiem i gadałyśmy. Nagle moja przyjaciółka powiedziała takie jedno zdanie:
"Ale oni to wierzą, co?"
Nie wytrzymałam. Jakby we mnie coś pękło. Zaczęłam płakać. Wróciłyśmy do kaplicy, siadłyśmy koło mojej siostry. Ona się modliła. Moja przyjaciółka pobiegła gdzieś i wróciła z paroma dziewczynami i poprosiła je o modlitwę, no i one się przy okazji zapytały mnie, czy nie chciałabym też, żeby się o mnie modlić. Nie miałam nic przeciwko. Po tej modlitwie i po tym dniu tak pełnym wrażeń wróciłam do domu, ale już nie taka sama.
Chciało mi się tańczyć i śpiewać dla Boga i byłam tak szczęśliwa jak jeszcze NIGDY w życiu! Odbyłam pogawędkę z siostrą na temat wiary i ona mi dała taką jakby książeczkę, w której było napisane między innymi to, że Bóg mnie kocha, ale też to że jestem grzesznikiem i że Jezus umarł po to, abym mogła żyć, żebym mogła przychodzić do Boga bez żadnych pośredników- bo jedynym jest Jezus i to, że jeśli ustami wyznam, że Jezus jest moim Panem i Zbawicielem i uwierzę w to swoim sercem, to będę zbawiona, nie muszę spełniać uczynków, bo one nie dadzą mi zbawienia i nie przywiodą do doskonałości, bo sama z siebie nie jestem zdolna, żeby się jakkolwiek wewnętrznie zmienić. Pomodliłam się modlitwą jaka była zawarta na końcu tej książeczki i od razu poczułam jakby Bóg złapał mnie za rękę i od tej chwili to On prowadzić miał mnie przez życie. W moim sercu zagościł pokój i taka błogość, których nie da się opisać. Od razu też zapragnęłam mieć własną Biblię i pobiegłam poprosić o nią mamę, która tylko zlustrowała mnie nieco podejrzliwie, ale powiedziała, że mi kupi. Zaczęłam chodzić z nią i z siostrą do kościoła.
Kiedy się nawróciłam był to miesiąc przed moimi 15-stymi urodzinami. Dziś mam lat 17 i nadal wierzę w Prawdę, jaką jest Jezus i w to co mówi jego Słowo. I mogę potwierdzić to, że Bóg jest realny i że on działa w moim życiu i je widzi. Wiem, że po śmierci pójdę do nieba, bo Jezus mnie zbawił, ale wiem też, że chrześcijaństwo nie jest zawsze takie lekkie i że Bóg musi jeszcze we mnie wiele zmienić i wyplenić moje wady.
Mogę też wam powiedzieć, że jak się nawróciłam to poczułam się czysta i zniknęły też moje kompleksy i po pewnym czasie już sama siebie nie poznawałam. Zrobiłam się taka "grzeczna" xD
Ale niektórzy mogą sobie myśleć, że jakieś bajeczki wymyślam, a ja wam powiem, że nie. Tak się na prawdę stało w moim życiu. Możesz sam nawiązać osobistą relację z Bogiem już dziś. Pomódl się własnymi słowami, powiedz to co ci leży na sercu, a On wysłucha i odpowie. Uczyń Go swoim Panem i Zbawicielem, a twoje życie zmieni się o 180 stopni!
Ja po nawróceniu modliłam się i mówię do Boga tak: "Panie, pokaż mi, że ty mnie kochasz". A miałam otworzoną Biblię i ledwo skończyłam się modlić, mój wzrok padł na nią i odczytuję te słowa:
"Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł."Rzym.5;8
To jest dowód ku temu, że Bóg wysłuchuje modlitwy. Ale mam też przykład z dzisiaj. Wczoraj nie uczyłam się na sprawdzian z historii, a wiedziałam, że powinnam, ale wszystko jest lepsze od nauki i oglądałam filmy w tv, ale jak już obejrzałam to było późno, bardzo późno i trzeba było już iść spać, a byłam zrozpaczona wizją, że mogę dostać pałę. Tak więc pomodliłam się przed pójściem spać, wstałam dzisiaj i poszłam do szkoły. Okazało się nie tylko, że nauczycielka zapomniała o sprawdzianie, ale też że ten dzień w szkole był całkiem przyjemny (a nie zawsze jest tak w poniedziałki) i nie było jednej lekcji. Ktoś powie: przypadek. Nie ma przypadków. Ja w nie nie wierzę. Bóg jest dobry!

A tak jeszcze a propos Paktofoniki- ja tam wolę Royal Rap i serdecznie wam polecam. Mają naprawdę świetne kawałki z głębszym przesłaniem.
Polecam też stronę >>Szukając Boga<< dla osób chcących zmian w swoim życiu
oraz ten kawałek Royal Rapu >>"Życie albo Śmierć"<< i też zespół (a może chór?) TGD.
Jeśli masz jakieś pytania na temat wiary to możesz mi je zadać- nie jestem Wszechwiedząca, ale postaram się na nie odpowiedzieć ( Biblia ma wiele odpowiedzi na różne pytania- możesz sam/sama też do niej zajrzeć, może coś dotknie twojego serca?).
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ MIŁEGO TYGODNIA
DZIANA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią, nie gryzę ;D