niedziela, 16 września 2012

Jakby mi się chciało tak jak mi się nie chce...

Wakacje się skończyły, ale do mnie to jakoś nadal nie dociera, a nauczyciele zaczynają zapisywać terminy sprawdzianów i klasówek w dzienniku... W piątek udało mi się umknąć przed odpowiedzią, bo zapytała chłopaka, który bardziej uprzykrza jej życie niż ja, więc to mnie ocaliło, bo jeśliby zapytała mnie o jakieś "bieżące wydarzenia" to powiedziałabym prawdę: że nie oglądałam wiadomości, a jak przeszła by do wiedzy z poprzedniej lekcji to też bym poległa, bo ona gada jakieś pierdółki, rzuca wiedzę hasłowo i więcej w tym WOSie historii niż wosu, ale cóż...
Jutro też mam wos. I historię. Mówiłam już jak bardzo nie lubię tej nauczycielki? BARDZO.
Z poprzednią było lepiej, bo nie była tak wymagająca... Chociaż chwila... Jednak była, bo też dawała takie rzeczy ciężkie, ale bez problemu miałam i z wosu i z histy 3 na koniec, więc luzik, a poza tym nie musiałam na historii robić absolutnie żadnych notatek- co robiłam jako jedyna z klasy. Nawet bardzo wkurzający i leniwi koledzy z mojej klasy, którzy czasem sobie odpuszczali robili te notatki co jakiś czas. A ja? A w życiu.
Zaczęłam na początku roku, ale już po krótkim czasie zrozumiałam, że to nonsens, bo nie potrafię uczyć się w chaosie. Za Chiny nie nauczę się z takich bohomazów jak moje, z tak nieuporządkowanej notatki jaką dyktowała moja poprzednia nauczycielka... W konsekwencji nie pamiętam nic z wiadomości z zeszłego roku, bo przebimbałam go malując różne rzeczy z tyłu zeszytu.
No i właśnie w tym sęk. Mówi się, że nie przesadza się starych drzew, a jak ja już w sobie ten nawyk nieróbstwa wykształciłam to ciężko jest mi się odzwyczaić. A ta kobieta, o której się rozwodzę to właśnie wymaga. Za dużo wymaga. Z historii zadaje prace domowe (o zgrozo!- śmieszne, albo nie, ale dla mnie horror. Nienawidzę historii. Kurczę. Co ja robię na tym profilu??), a z wosu kazała nam poszukać w internecie jakiegoś kodeksu i poczytać całe mnóstwo artykułów z tegoż kodeksu... >.<
Jakaś maskraa. Poza tym mam jutro do napisania pracę literacką, a nic się nie uczyłam i jakoś mi się do tego nie śpieszy (z prac literackich nie dostałam jeszcze nigdy w liceum oceny wyższej niż 4- więc moim szczytem marzeń byłaby ta 3...). Muszę jakieś wiadomości o oświeceniu, czy tam baroku powtórzyć i do tego jakieś wiersze przeczytać, a poza tym powinnam posiadać przeogromną wiedzę ogólną dotyczącą wszystkiego i niczego...
Także żenada...
A tak swoją drogą to co robiłam przez ten weekend zamiast grzecznie zakuwać? A nic szczególnego. Piątek minął zanim się zdążyłam zorientować. Sobota również- grałam sobie w Elsword, a wieczorem zaczęłam czytać drugą część Harrego Pottera. I dziś- w niedzielę obudziłam się dość wcześnie, dalej czytałam Harrego Pottera i grałam w Elsword... Ach tak! No i jeszcze w sobotę nadrobiłam zaległości w oglądaniu Naruto, a przy okazji trafiłam na straszny spojler na kwejku, tak straszny, że po prostu żal cztery litery ściska i wkurza mnie, że na kwejku można dokonać tak haniebnego czynu. Trzeba było jakoś ostrzec czy coś, albo takie żeczy na nayana wrzucać, a nie! Więc to mnie bardzo mocno wytrąciło z równowagi.
A jako, że nadrabiałam zaległości z Naruto, to nadal nie nadrobiłam zaległości z Clannad'a... Smutne, lecz prawdziwe- tak jakoś mi odebrało w ogóle motywację do obejrzenia tegoż anime- poddałam się tak jak z Kimi ni Todoke, w którym wymiękłam w 2 serii (też przez to, że pogubiłam się z numeracją odcinków i sama już nie wiedziałam, które obejrzałam, a których nie).
Także to by bylo na tyle póki co, bo mój bro ciśnie się usilnie na kompa, więc do usłyszenia mam nadzieję niedługo.
Piszcie! DZIANA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią, nie gryzę ;D