sobota, 23 lutego 2013

Trochę książek



 Hej wam!
Byłam wczoraj na pobraniu krwi. Bolało strasznie- babka wbiła się chyba w nerw, nie w żyłę, ale to laboratorium na zewnątrz i w środku- pełna klasa: bąbelkowo-wodna fontanna zmieniająca kolory, wyświetlanie się na ekranie telewizora czas oczekiwania i syntezator mowy Ivona również przypominający czyja kolej, nie zrekompensował mi jednak doznanego bólu. Jeszcze nigdy nikt tak mnie nie dziabnął jak ta na pozór wykwalifikowana kobieta w tym laboratorium. Na pocieszenie mój kierowca (patrz: moja mama, taki ból nie posiadania prawa jazdy i niemożność podejścia do kursu spowodowany brakiem kasy) zaproponował mi na pocieszenie wypad do Empika.
Po uważnym wpatrywaniu się w dział przewodników turystycznych i dział obok- dział podróżniczy wyszukałam książkę klasyk, ale z którą do tej pory styczności nie miałam "Bezsenność w Tokio". Po przerzuceniu wzrokiem raz jeszcze znalazłam książkę Joanny Bator- wprawdzie książki "Japoński wachlarz" nie czytałam to porwałam w dłoń jej, z tego co wyczytałam, kontynuację "Japoński wachlarz. Powroty". Me serce było w rozterce- obie książki ciężko wylukane spośród masy innych, nic nie obchodzących mnie książek sama nie wiem o czym, chciałam mieć. Stałam tak przy moim kierowcy lekko wzdychając, a on wspaniałomyślnie zgodził się kupić mi obie. Nie ma to jak kochana mama (która pewnie woli, żebym siedziała nad książkami niż w internetach)!
Tak więc aktualnie do końca "Bezsenności w Tokio" zostało mi z 90 stron i zamierzam ją dziś skończyć, by zacząć już czytać mój drugi nabytek ^.^

Wyżej wspomniana przeze mnie książka jest ciekawa, ale po zdjęciach ukazujących lata jak dla mnie z ery dinozaurów (w końcu rok wydania to 2004- tak napisano na mojej książce, aczkolwiek rok jej wydruku to 2012, ale to tak na marginesie) - te ubrania, te fryzury i bujny zarost naszego rodaka- i język czasami zbyt wyszukany jak dla mnie, no i wspominanie różnych rzeczy z męskiej perspektywy zakrapianej mocno alkoholem, czasami tematyka relacji... ekhem... damsko-męskich (wiadomo o co chodzi) i samochodów, która jest mi obca- to wszystko sprawia, że książka jest dla mnie mało atrakcyjna i póki co nadal najlepszą jak dla mnie książką o tematyce japońskiej jest "Życie jak w Tochigi. Na japońskiej prowincji" Anny Ikeda.

Także weekend spędzam m.in. na wylegiwaniu w wyrku i lekturze, chociaż mam do przeczytania tyle książek do szkoły, że szok to jakoś wolę czytać te wybrane przez siebie i dla siebie :P
A co wy porabiacie?


DZIANE!
じゃね

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią, nie gryzę ;D