piątek, 17 sierpnia 2012

No tak- wszystko ładnie, pięknie, ale o co chodziło z tymi kurczakami??

Wczoraj zaczęłam oglądać, a dzisiaj skończyłam anime pt. "True Tears".
Romansidło. Głównym bohaterem jest niejaki Shinichirou i już po jakimś czasie możemy się dowiedzieć (w sumie to można się domyśleć), że lecą na niego 3 laski. Oj, to chłopina ma problem- co on teraz zrobi? Przy czym ma pecha, bo jedna z owych "dzierlatek" to dziewczyna jego najlepszego przyjaciela, jednak chłopak nigdy nie lubił jej "w ten sposób", więc te dwa fakty sprawiają, że w rywalizacji o jego serce nie ma ona zbyt wielkich szans... Pozostaje jeszcze kwestia 2 pozostałych niewiast. Jedną z nich jest Hiromi- wg mnie wkurzająca typiara- na początku wydaje się ona cicha i skryta, po pewnym czasie dowiadujemy się, że skrywa pewien 'mroczny' sekret, ale o nim mówić nie będę, bo za bardzo bym zaspojlerowała...
W każdym bądź razie- myślimy że Hiromi również odpada z rywalizacji i pozostaje nam trzecia dziewczyna (choć jak dla mnie to bardziej dziewczynka) imieniem Noe, która przy każdej okazji i bez okazji gada i zachowuje się jak potłuczona, bełkocze cośtam o lataniu, traktuje głównego bohatera jak koguta, a poza tym jeśli ma jeszcze chwilę wolnego czasu to rzuca się z drzew (chce polecieć czy coś) na przechodniów, a czasem po prostu... Na glebę. Sprawy toczą się bardzo szybko (w końcu to tylko 13-odcinkowe anime), jest wiele zwrotów akcji, ale bohaterki które wcześniej wymieniłam nie dają za wygraną- jednak za szybko je na początku skreśliłam (z pewnych powodów, które jeśli obejrzycie anime to i poznacie). W tej historii mąci też brat Isurugi Noe, który kocha swoją siostrzyczkę- jak się dowiadujemy później- aż za bardzo...
To tak ogólnie zarysowałam fabułę, ale właśnie! Kurczaki! A może raczej kury, koguty? Ich wątek przetacza się przez całe anime. Naiwna Noe wierzy, że jeden z nich odleciał (w rzeczywistości zeżarły go szopy- czy coś takiego), został się tylko jeden z nich, którego Isurugi nazwała Jibeta, czyli ona była przekonana, że ten z kolei nigdy nie pofrunie. No i przez całe anime ciągną się metafory o lataniu kurczaków (chyba zbyt wzniosłe jak dla mnie, bo wiele razy nie zczaiłam o co tak na prawdę chodziło).
Zakończenie? Nie zachwyciło mnie, bo uważałam, że żadna z tych durnawych panienek nie zasługuje na sympatycznego Shinichirou (zwanego przez jednego gostka, którego imienia albo nie poznajemy, albo ja po prostu nie wychwyciłam, Bo-chan), no bo wydawało mi się cały czas i wydaje, że to spoko koleś. Taki... Normalny (w porównaniu co do niektórych)... Ale potem zdecydowałam- dobra! Niech sobie taka jedna świruska z tegoż anime z nim będzie. No i się z tym pogodziłam i ładnie, pięknie, ale tu raptem okazuje się, że nasz chłopczyna postanowił być z całkiem inną idiotką, ale cóż... xD
A i była jeszcze taka jedna całkiem irytująca postać- matka Shin-chana. Uwzięła się z pewnych powodów (a nawet i bez żadnych powodów ;P) na Hiromi, o której jeszcze nie wspomniałam, że zamieszkała z Shinem i jego rodzicami, bo jego rodzice zginęli (nie dowiadujemy się w jaki sposób, a tak swoją drogą: tak, to normalne wziąć córkę swojego przyjaciela pod swój dach, traktować ją jak członka rodziny... Ale niepokoi mnie kwestia prawna- jeśli ktoś oglądał to anime to może się powolutku domyślać o co mi chodzi, a jeśli nie to chętnie o tym podyskutuję ;D). No i pozwoliłam sobie zrobic Print Screena pewnej scenki:
Otóż Shin wraca późno do domu, jest już ciemno (wszystko jedno... xD), a jego matka zleca takie zadanie jakie można przeczytać powyżej Hiromi, zamiast sama sprawę załatwić i jako, że już od początku przeczuwałam, że ta postać nie będzie za sympatyczna moja reakcja na jej zachowanie była następująca:
"No to rusz dupe i sama się pofatyguj!".
A poniżej jeszcze tylko jeden obrazek, na którym jedna z bohaterek stwierdza fakty oczywiste:


Także to tyle na dziś. Do "usłyszenia"!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią, nie gryzę ;D