wtorek, 2 kwietnia 2013

Le mła return

 Hej wam wszystkim!
Powracam po dłuższym czasie nieobecności i nie nie umarłam ani nie porwali mnie obcy xD
Po prostu- problemy z internetem, które są nadal, ale teraz przybrały inną formę (internet się co chwila rozłącza przy gwałtowniejszych ruchach laptopem, ale które są nieuniknione, bo żeby komputer nie padł i się nie przegrzał trzeba go czasem podnosić i przechylać...Cóż...).
Ale poza tym działy się różne inne rzeczy.
Po pierwsze: Jakiś czas temu (26 marca) miałam 18-nastkę ;D
Z tej oto okazji poszłam sobie na zakupy i kupiłam m.in. 2 pary spodni i 2 bluzki, a teraz zaczajam się na jakieś fajne buty, ale przy takiej pogodzie jak ta, którą widać za oknem to sądzę, że nawet jakbym sobie jakieś fajne buty kupiła to musiałabym długo (nie daj Boże) czekać aż będę mogła je włożyć.
A oto i widok z mojego okna- ogródek przypruszony (tak się to pisze?) śniegiem, pola zasypane.
Ale wracając do moich urodzin- tata sam zrobił tort (wprawdzie się rozklejał, bo nie było czasu, żeby postał w lodówce, ale jakoś się zjadło). Nie było jakiejś tam imprezy. Tylko rodzina, z która posiedziałam trochę, a potem z siostrą i przyjaciółką poszłyśmy sobie na górę i tam same siedziałyśmy, w "Milionerów" z moją przyjaciółką grałyśmy i miałyśmy bekę z jednej odpowiedzi mojej frendzelki, która miała dziwny sposób dedukcji i eliminacji pozostałych odpowiedzi ;D
Tak właśnie. Później to się jakoś dożyło do tego czwartku i leń na całego aż do niedzieli. Wiele nie robiłam. Doczytałam tylko "Zbrodnię i karę", a aktualnie zasiadłam do "Przygód Sherlocka Holmesa".
Dalej:
Przedwczoraj była Wielkanoc, więc wstawiam zdjątko pisanek obowiązkowo (wprawdzie z internetu, ale moje nie były godne wstawienia, bo jedne były sztuczne, a inne farbowane naturalnymi barwnikami dlatego miały tylko dwa kolory: brązowy i żółty- nie pytajcie jakie to barwniki, mój tata sam się tym zajmował. Moje pisanki miały też kolorowe koszulki i dwóm z nich dokleiłam uszka, oczy i króliczy ogonek xD)
A z kolei wczoraj był Lany Poniedziałek (tzw. Śmigus Dyngus) i Prima Aprilis jednocześnie. Nikt się nie oblewał wodą przy takiej pogodzie, ale słyszałam coś o rzucaniu się śnieżkami, w którym zresztą udziału nie brałam. Nabrać mnie też nikt nie nabrał. Było raczej zwyczajnie. Pojechałam do babci i objadłam się ciastem ^^
I obejrzałam mega-dziwny dokument o ludziach, którzy uważają, że są zwierzętami. Dziwny jak dla mnie przypadek psychologiczny, który trzeba leczyć, ale zamiast tego rodzice dzieci, które mówiły, że są np. wilkami, szopami itd. akceptowali ten fakt i nie zadawali zbyt wielu pytań... No tak! Ameryka! Kraj tolerancji rzeczy i zjawisk absurdalnych gdzie każdy może wierzyć w co chce póki nie szkodzi to innym. Nie pojmuję tego. Ja bym od razu posłała ludzi do psychiatry...
Także to tyle póki co. Trochę się działo, ale jak zwykle kiedy przychodzi mi do pisania postów, albo opowiadania komuś co u mnie słychać wszystko umyka mi z pamięci. Jakbym miała jakąś amnezję. A propos amnezji... Właśnie skończyłam oglądać "Amnesię". Skończyła się tak dziwnie i nieoczekiwanie dla mnie. Zupełnie mnie nie usatysfakcjonował taki koniec.
Do usłyszenia, bo póki co to brat szarpie za klamkę i dobija się do drzwi wykrzykując, że siedzę już 2,5h podczas gdy on dzisiaj siedział dokładnie tyle samo czasu, może parę minut dłużej.



DZIANE!
じゃね

2 komentarze:

Podziel się opinią, nie gryzę ;D