poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Janusze plaży i parawaning ekstremalny


 Miejsce: morze, plaża- starsze małżeństwo rozbija przed południem (nie wiem czy nie byli rozbić tego obozu z samego rana, my tam byliśmy w południe, a parawan już stał) swoje obozowisko. Przybywamy na miejsce, a tam- nikogo nie ma. Parawan, leżaki (takie insze, #luksusowo) z ręczniczkami, parasoleczką są. Rzeczy osobiste zostawione! Torby z zawartością- złodziej mógłby się połasić- też. Nawet książka bodaj leżała sprawiając wrażenie, że właścicielka zaraz wróci dokończyć lekturę. W wodzie ani ich śladu. Była tak lodowata, że mało było amatorów morsich kąpieli...Po czym sobie owy Janusz z taką czy inną Grażyną wraca i leżą na leżaczkach, mając dobrą miejscówkę, blisko morza. Co z tego, że nie mają zamiaru zanurzyć nawet czubka palca w wodzie?! Miejscówka jest? Jest.
Potem sobie idą na łobiad, rzeczy nadal naiwnie zostawione i powrót do plażingu... Ich hobby to, jak śmiem przypuszczać, również smażing, bo zawzięcie leżą. Mimo, że oboje mają tyle pieprzyków, że gdyby chcieli się wybrać do lekarza, to szukanie czerniaka (przepraszam- jakoś tak zwróciłam na to uwagę i ciśnie mi się na usta) mogłoby się okazać jak gra w sapera... My byliśmy tam dosyć długo- poczekaliśmy aż fale staną się mniej gwałtowne. Poopalaliśmy się, pomoczyliśmy, powdychaliśmy jodu... Kiedy się zbieraliśmy to, całkiem przy kości, małżeństwo, czy jak kto woli- Janusze- nadal się wylegiwali, a z ich zdeterminowanych póz i twarzy widać było, że oni tam zostaną aż im się zimno zrobi (no, chyba, że i w torbach mieli swetry...You'll never know) albo jak im się znudzi... Hm, chyba, że mieli jeszcze namiot i zamierzali tam nocować? Ale tego już się prawdopodobnie nigdy nie dowiemy...
 Zakończę zdaniem, które ostatnio wyczytałam w internetach: "Janusz, tu jest jakby trochę luksusowo!"
3majcie się plażowicze,
Janusze czy nie-janusze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią, nie gryzę ;D